poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 27 "Przeprowadzka"

*Leon – Studio 21*

Po zajęciach tanecznych mięliśmy zajęcia z Pablo. Dzisiaj mamy pokazać nasze piosenki. Ja i Voletta śpiewaliśmy jako pierwsi.
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy
Las estrellas no sé leer
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy

Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar iee eé
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.

No soy el sol que se pone en el mar
No sé nada que esté por pasar
No soy un príncipe azul
Tan sólo soy

Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr (lo puedes lograr...), prueba imaginar

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción

No es el destino
Ni la suerte que vino por mí
Lo imaginamos y la magia te trajo hasta aquí

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeey
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
Wyszło nam świetnie, Pablo zaliczył nam zadanie i przez resztę czasu słuchaliśmy reszty piosenek.
Po wszystkich zajęciach ja i Viola odmówiliśmy wspólnego wypadu do „Resto” wraz z przyjaciółmi. Udaliśmy się do jej domu. Jej ojca i Jade już nie było, Ramalo wyszedł gdzieś, a Olga prawdopodobnie poszła zrobić zakupy. Weszliśmy na piętro. Zabraliśmy jej wszystkie rzeczy i udaliśmy się do mojego domu. Gdy Vioetta tam weszła upuściła wszystkie walizki, które miała w ręce. Sądzę, że jej się podobało. Ja odłożyłem pudła, które miałem w rękach do salonu i zabrałem walizki z ziemi. Pokazałem jej wszystkie pomieszczenia w tym domu i za każdym razem podskakiwała z radości jak małe dziecko. Na koniec zostawiłem sypialnię, która mam nadzieję będzie nasza. Nie chciałem jej mówić „a tu będziemy spać”, albo „tu jest twoja sypialnia, a tam moja”. Chciałem by sama zdecydowała gdzie chce spać. Kiedy otworzyła drzwi od ostatniego pomieszczenia tylko stanęła i rozejrzała się wokoło. W milczeniu przeszła obok łóżka dotykając baldachimu, ukucnęła nad basenem i pomoczyła palce, wyszła na balkon i wzięła głęboki oddech świeżego powietrza. A kiedy obeszła już całą sypialnie podeszła do mnie, objęła moją szyję i przytuliła się do mnie mocno.
- I jak? Podoba ci się przeprowadzka?
- Bardzo – powiedziała. – A gdzie będziemy spać? – zapytała, a ja ucieszyłem się.
- Gdzie tylko będziesz chciała – odpowiedziałem.
- To może tutaj? – zapytała z nadzieją, a ja tylko podniosłem ją do góry i wrzuciłem do basenu.

Chwilkę później sam wskoczyłem do Violetty. Po dłuższej chwili chlapania się pociągnąłem Violę pod wodę i tam pocałowałem ją. Jeden z pocałunków, które chciałbym zapamiętać na zawsze.


Kolejny rozdział. Przepraszam, że krótki. Następne może będą dłuższe :)
Kocham Was <3333333333
Buziaczki :**************
Kama

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 26 "Podemos"

* Violetta – Dom Violetty *

Obudziłam się rano w wspaniałym nastroju. Spojrzałam przez okno w pokoju na willę obok. Jejku! Czy to naprawdę możliwe, że będę tam już dzisiaj mieszkać? Wstałam z łóżka i poszłam się w cos ubrać. Przebrałam się w różową sukienkę z białym paskiem i pasujące do niego koturny. Mam nadzieję, że się spodoba. Spakowałam torbę i udałam się na dół zjeść śniadanie. Zjadłam jogurt i nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam je otworzyć. Stał za nimi mój ukochany Leoś. Gdy go tylko zobaczyłam skoczyłam na niego i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam. On odwzajemnił to, po czym złapał mnie za rękę i udaliśmy się do Studio. Stanęliśmy przed budynkiem i podszedł do nas ten nowy Diego.
- Hej! Jestem Diego i chodzę z wami na zajęcia. Czy moglibyście mi pokazać gdzie jest gabinet dyrektora? – zapytał z uprzejmością.
- Tak! Idziesz w dół po schodach i to są drugie drzwi po lewej – powiedziałam z uśmiechem. Diego to odwzajemnił, a Leon zrobił dziwną minę. – Co się stało skarbie? –zapytałam z troską.
- Nic. Boję się o ciebie. A co jeśli ten Diego jest taki jak Thomas? Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało – odpowiedział, a ja tylko się do niego przytuliłam.
Weszliśmy do środka i razem udaliśmy się do sali muzycznej. Leon stanął za keyboardem i zaczął grać piękną melodię. Zaczęłam się w nią coraz bardziej wsłuchiwać. Pasowała idealnie do mojego tekstu. Zaczęłam śpiewać w rytm muzyki.
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar iee eé
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
Dalej pokazałam tekst Leonowi i już poparu próbach mięliśmy już całą piosenkę.
- Jak ją nazwiemy? – zapytałam się mojego słodziaka.
- A może Podemos? W końcu to nasza piosenka i to jesteśmy my – powiedział, a ja skinęłam głową by potwierdzić to co chciał.

*Diego – Studio 21*

Znalazłem pokój dyrektora i wszedłem powoli do niego. Zauważyłem, że Antonio rozmawia z kimś przez telefon, ale jak tylko wszedłem to się rozłączył. Nie zwracając na to uwagi postanowiłem załatwić z nim sprawę z jaką do niego przyszedłem.
- Antonio posłuchaj. Ja nie chcę by kto ktokolwiek się dowiedział – powiedziałem z powagą.
- Diego, ale nie powinieneś tego ukrywać. To nie jest mądre – powiedział łagodnie.
- Ale Antonio, ja cię proszę. Nie chcę by ktoś znał prawdę. Proszę nie mów tego nikomu – błagałem go.
- Dobrze Diego. Ale to nie zmienia faktu, iż tego nie popieram – oznajmił na koniec, a ja wyszedłem z jego gabinetu.
Za drzwiami stała ta blondynka z zajęć. Wydaję mi się, że miała na imię Ludmia. Jest strasznie dziwna, no ale cóż to nie mój problem. Udałem się do szafki i wziąłem ubrania by przebrać się na lekcję tańca z Gregorio. Przy wejściu spotkałem go.
- Witam cię Diego – powiedział wynośle.

- Dzień dobry Gregorio – odpowiedziałem i zacząłem rozgrzewać się w sali.


Przepraszam Was, że taki krótki i, że tak długo czekaliście na niego. Za niedługo powinien być kolejny rozdział.
Jeszcze raz dziękuję za wszystko i przepraszam za ten rozdział.
Kocham Was <33333333333333
Buziaczki :****************
Kama

sobota, 15 listopada 2014

DZIĘKUJĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Jestem Wam ogromnie wdzięczna z te wszystkie wyświetlenia i komentarze i obserwatorów i ogółem to na prawdę jestem wdzięczna wszystkim moim czytelnikom. Wiem, że dawno nie było rozdziału, ale zamierzam to naprawić i od przyszłego tygodnia będą się pojawiać co najmniej raz w tygodniu.
Jeszcze raz dziękuję za 10 003 wyświetleń, 129 komentarzy i 15 obserwatorów. :)
Naprawdę dziękuję :)

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 25

DEDYKACJA dla Kasi Verdas. Kochana poradzisz sobie z tymi... No wiesz z kim. A i o tą sprawę nie musisz się martwić. :) On zrozumie :) :D Kocham Cię <3333333333

Rozdział 25
„Niespodzianka!”

* Violetta – Studio 21 *

Po zajęciach z Angie były z Pablo potem z Beto, a na końcu z Gregorio. Podobno do Studia ma dołączyć nowa nauczycielka tańca Jackie. Mam nadzieję, że będzie miła. Po wszystkich zajęciach udaliśmy się do parku na piknik przygotowany przez chłopaków. Usiedliśmy na kocu i zajadaliśmy się różnymi smakołykami. Byliśmy nad jeziorem, więc gdy my z dziewczynami się opalałyśmy na słońcu chłopaki musieli nas po kolei wrzucać do wody. Myślałam, że zabiję Leòna. Gdy wylądowałam w wodzie zaczęłam udawać, że się topię. On do mnie podbiegł jak błyskawica, a ja go zaczęłam topić. On nie był dłużny i popchnął mnie na głębszą wodę i w tedy naprawdę zaczęłam się topić.
- Viola, nie udawaj. Chodź tutaj.
- León, idioto ja nie udaję.
Co się dalej działo nie wiem. Urwał mi się film. Pamiętam tylko słońce widziane pod wodą.

* Leòn – Park *

Co ja zrobiłem? Podbiegłem szybko do miejsca, gdzie ostatnio widziałem Violettę i zanurkowałem. Nie widziałem jej. Drugi raz. I nic. Trzeci. Znalazłem ją. Wyciągnąłem z wody i zacząłem reanimować. Po chwili otworzyła oczy. Byłem tak szczęśliwy jak nigdy w życiu. Dosłownie płakałem ze szczęścia. Zobaczyłem, że dziewczyny płakały. Widać, że się zaprzyjaźniły. Chłopacy tylko je pocieszali, ale było widać, że się przejmują. Violetta chciała wstać.
- Nie wstawaj. Połóż się odpocznij. Już jest dobrze. Nic ci nie jest.
- Co się stało?
- Jestem takim idiotą i debilem, że prawie się przeze mnie utopiłaś. Przepraszam. Nie powinienem cię był popychać. Jestem taki nieodpowiedzialny.
- Nie Leòś. Uratowałeś mnie. Dziękuję.
Wziąłem ją i ułożyłem na moich kolanach. Przytuliłem ją do siebie, po czym pocałowałem. Ona to odwzajemniła, a ja byłem szczęśliwy, że jej nic nie jest i mogę ją mieć dalej przy sobie. Gdy wybiła 18.00 wszyscy byli już susi. Odprowadziłem Violettę do domu. Proponowała mi nocowanie, ale ja obiecałem już rodzicom, że będę na kolacji, więc pocałowałem ją na pożegnanie i udałem się do domu.

* Violetta – Dom Violetty *

Pożegnałam się z Leònem i udałam się do domu. Bardzo byłam szczęśliwa, mimo całych tych zdarzeń dzisiejszego dnia. Nie wiem dlaczego, czułam, że ten dzień jeszcze okaże się być lepszym z dni, które przeżyłam. Otworzyłam frontowe drzwi.
- Cześć już wróciłam!
Nikt mi nie odpowiedział. Pomyślałam „Tata z Ramalo pojechali na jakieś zebranie, a Olga jest na zakupach”, więc poszłam do mojego pokoju. Położyłam torebkę na łóżku i podeszłam do pianina. Zaczęłam grać piosenkę „Luz, cámara y acción”, którą napisał mój kuzyn Federico. Bardzo za nim tęsknię. Musiał wyjechać z Buenos Aires bardzo dawno temu. Jakieś 10 lat temu zadzwonił do mnie i powiedział, że wyjeżdża z naszego rodzinnego miasta, tak jak ja i ojciec i będzie mieszkać we Włoszech. A dwa lata temu przysłał mi tekst tej piosenki i jej melodie. Uwielbiam ją i gdy mi się nudzi lub jestem wesoła zawsze ją śpiewam. Nagle poczułam jak ktoś zasłania mi oczy i zaczyna śpiewać tą piosenkę.
Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailair
Hasta las piedras quieren bailair
- Och Federio! Jak ja się za tobą stęskniłam! – krzyczałam i przytuliłam się do przyjaciela.
- Niespodzianka! Stęskniłem się za Argentyną, za Buenos Aires, a w szczególności za tobą.
- Aaaaaa! Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś! Czemu wróciłeś? Aj nie ważne. Ważne jest to, że jesteś i mogę cię przytulić. A gdzie będziesz mieszkać?
- No nie mogłem znaleźć mieszkania, więc będę spał w pokoju obok.
- Naprawdę? Tak się cieszę!
- No opowiadaj co się działo przez ostatnich parę dni, bo nie dzwoniłaś do mnie, od kont wyleciałaś z Hiszpanii.
- A w sumie nic ciekawego. Na początku to się rozpakowałam. Potem znalazłam pamiętnik mamy i jej naszyjnik. Poszłam do parku. Poznałam Leóna i od tamtego dnia jest moim chłopakiem.
- Co? Poznajesz chłopaka i tego samego dnia z nim chodzisz?
- Tak. Wiesz to było takie magiczne gdy mnie pocałował. Po prostu nie umiałam odmówić. No dobra. Dzięki niemu chodzę do Studio 21.
- O naprawdę? Bo wiesz ja też się tam zapisałem.
- O to cudownie! Odnalazłam swoją ciocię Angie. Pamiętasz chyba. Raz w święta z nami została w domu, gdy reszta pojechała gdzieś na jakiś koncert.
- Pamiętam, pamiętam.
-No i ona pracuje w Studio. No i dalej to nic ciekawego się nie działo. A właśnie. W niedzielę wylatuję z ojcem i Jade do Francji.
- To nie możliwe. A wiesz na ile?
- Możliwe, że nawet na sześć miesięcy.
- Jeszcze zobaczysz będzie dobrze.
- Czuję, że dziś będzie wspaniały dzień.

* León – Dom Leóna *

Pożegnałem się z Violettą i udałem się do domu. Była taka szczęśliwa, mimo tego co się stało. Nie rozumiem tego, ale cieszę się, że jest cała. Nie wiem co bym bez niej zrobił. Wszedłem do domu i udałem się do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku. Dopiero teraz zrozumiałem jakie ja mam szczęście. Mam Violettę i prawdziwych przyjaciół, kochającą rodzinę i szkołę moich marzeń. Nagle usłyszałem jak mama woła mnie na kolację. Poszedłem do jadalni i usiadłem na krześle przy stole. Ciekawe co to za okazja. Zazwyczaj jemy osobno chyba, że mają mi coś ważnego do powiedzenia. Gdy mama przyszła postawiła jedzenie na stole i usiadła obok mnie. Następnie przyszedł tata i dziwnie spojrzał się na mamę, po czym poklepał po kieszeni. Zaczęliśmy jeść. Był pyszny brokuł z sadzonym jajkiem i ziemniakami. Po skończonym posiłku zaniosłem naczynia, a rodzice czekali na mnie przy stole. Gdy wróciłem zaczęli mówić.
- León. Wydaje nam się, że jesteś już dużym chłopcem i chcielibyśmy ci dać mały prezent – powiedział mój ojciec wyciągając coś z kieszeni.
- Czy to klucze?
- Tak kochanie, ale nie byle jakie klucze. Tu są klucze do twojego nowego domu!
- Mówicie na serio?
- Tak. Widzimy, że już dorosłeś do tego by móc mieszkać samemu. Mamy tam jeszcze dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
- Naprawdę?
- No oczywiście, że tak. To się przyda w przyszłości.
- Dziękuję! Bardzo wam dziękuję! – wykrzyczałem i przytuliłem moich rodziców.
- No dobra León. Chcesz zobaczyć twój dom?
- Czy chcę tato? Co to za pytanie?
- No to ubieraj buty i idziemy.
Gdy wyszliśmy z domu udaliśmy się w stronę domu Violi. Nie wiem po co ale zaraz się przekonamy. Stanęliśmy przy budynku obok jej domu.
Był ogromny. Z pięknym ogrodem. Zaraz, zaraz. Czy po drugiej stronie domu jest basen? Byłem zdumiony tym co właśnie ujrzałem. Nie wiedziałem co zrobić, ani co powiedzieć. Nagle wydusiłem z siebie.
- Gdzie my jesteśmy?
- To twój nowy dom. Nie daleko nas, ale też nie za blisko. Wiemy, że pragniesz prywatności.
- No dalej synu. Otwórz drzwi.
Wyciągnąłem klucze z kieszeni i włożyłem je do zamka. Przekręciłem go a tam ukazał się pięknie umeblowany przedpokój. Znów zaniemówiłem. Weszliśmy w głąb domu. Miałem trzypiętrowy dom, a dokładniej czteropiętrowy jeśli liczyć piwnicę.
Na parterze był przedpokój, salon, kuchnia, jadalnię, dwie łazienki, sauna i siłownia.



 


Na pierwszym piętrze miałem cztery sypialnie i do tego każda miała łazienkę, garderobę oraz balkon. 




Na drugim piętrze miałem kolejne trzy sypialnie z łazienkami, garderobami i balkonami. Jedna z tych trzech sypialni była inna. Taka romantyczna i w dodatku z basenem w środku. Domyślam się, że tata powiedział mamie, że mam dziewczynę. W końcu to ona pracuję jako projektantka wnętrz, więc to prawdo podobnie ona to urządzała. Na tym piętrze był również wielki pokój ze stołami do billarda i ping ponga oraz… No nie wierzę! Trzy konsole do gier oraz automaty do gier! Nie wiem skąd oni to wzięli, ale strasznie się cieszę!





W piwnicy był kryty basen i sala kinowa! Zmieściła by się w niej z cala nasza paczka i jeszcze z dziesięć osób!

 


Gdy wszedłem do ogrodu zobaczyłem basen (wiedziałem!), ale nie tylko. Było też jacuzzi, grill, miejsce na ognisko, huśtawki, leżaki, boisko do siatkówki i koszykówki oraz wielki stół gdzie moglibyśmy całą paczką usiąść i zajadać się ciepłą kiełbaską z ogniska.
        

Ten dom jest wspaniały!
- Dziękuję wam! Nie wiem co powiedzieć ten dom jest przecudowny!
- Ale to nie wszystko.
- Co?! Jak to?!
- Mówiliśmy w domu, że mamy dla ciebie z twoją matką coś na przyszłość. To coś jest w garażu.
Właśnie! Przecież nie byliśmy w garażu. Prawie biegiem udałem się do niego i gdy tylko go otworzyłem myślałem, że zaraz umrę ze szczęścia. Mieściło się tam nowe czarne Porsche Cayenne Turbo S!


Marzyłem o takim samochodzie w przyszłości! Nie mogłem w to uwierzyć! A obok niego stał motocykl MV Agusta F4CC! 


Naprawdę?! Podszedłem do niego i zacząłem go głaskać jakby był moim psem. Przytulałem się do niego. Nie mogę w to uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Nagle odezwał się mój ojciec.
- No mówiłem, że mu się spodoba kochanie.
- Spodoba?! One są super, ekstra, zajefajne! Skąd wiedzieliście?
- Przeczucie. Dobrze. To klucze do domu masz. To są kluczyki do motocykla, a to do samochodu.
- Tyko kochanie obiecaj mi, że nie wsiądziesz do samochodu zanim nie zdasz prawa jazdy. Wiemy, że umiesz jeździć na motorze, ale do samochodu na razie nie wsiadaj. Proszę.
- Dobrze mamo.
- A i w salonie za obrazem jest sejf. Zajrzyj tam – powiedział ojciec z dziwnym uśmieszkiem. No nie ważne.
- A co tam jest?
- Niespodzianka!
- Synku, jak cię nie było zawieźliśmy tutaj niektóre twoje rzeczy, więc masz tutaj prawie wszystko. Po resztę przyjdź rano. Będą na ciebie czekały spakowane w pudła.
- No dobrze. To my już pójdziemy z mamą i życzymy ci miłej nocy.
- Do jutra kochanie – powiedziała mama i pocałowała mnie w policzek.
Nie wiedziałem czego mam się spodziewać w sejfie, ale jak straciłem rodziców z oczu podszedłem do tajemniczego obrazu w salonie. Przesunąłem go i na jego odwrocie ukazał się kod do sejfu, który naprawdę tam był. Przycisnąłem odpowiednie liczby, a on automatycznie się otworzył. Zobaczyłem tam trzy pliki banknotów o nominale 100 $! Czy oni naprawdę nie mają na co wydawać pieniędzy? Na jednej ze ścianek znalazłem karteczkę. Było tam napisane
„Kochanie,
Wynajęliśmy Ci sprzątaczkę i ogrodnika. Będą przychodzić co tydzień w poniedziałek. Mamy nadzieję, że ich polubisz. Twoja sprzątaczka to Maria Gonzales, a ogrodnik Pablo Viera.
Do jutra.
Kochamy Cię
Mama”
Jejku! Jakie mam tu luksusy! Muszę powiedzieć o tym Violi. Właśnie! Przecież muszę się z nimi przywitać. W końcu to moi nowi sąsiedzi. Zamknąłem sejf i zakryłem go obrazem. Wyszedłem z domu. Stanąłem przed drzwiami domu Violetty i zapukałem. Ku mojemu zdziwieniu otworzył mi German.
- Dzień dobry Leónie. Co cię tu sprowadza?
- Dzień dobry. Przyszedłem się przywitać z nowymi sąsiadami.
- Naprawdę?
- Tak. Rodzice mi kupili dom obok waszego.
- Pewnie przyszedłeś pochwalić się Violettcie.
Gdy powiedział to zdanie wpadło mi coś do głowy.
- Tak, ale chciałem też porozmawiać z panem – mam nadzieję, że nie będzie na mnie za to wściekły.

* Violetta – Dom Violetty *

Siedziałam i rozmawiałam z Fede. Strasznie mnie ucieszyło jego przybycie. Szkoda tylko, że za parę dni, będę musiała się z nim pożegnać. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. Stał za nimi León i jak tylko mnie ujrzał objął w talii i obrócił mnie dookoła. Gdy mnie postawił popatrzyłam mu w oczy, a ten mnie pocałował. Odwzajemniłam jego gest i po oderwaniu się uśmiechnęłam.
- Niespodzianka!
- Cześć kochanie. Co cię tu sprowadza o tak późnej porze?
- Przyszedłem się przywitać z nowymi sąsiadami. A to kto? – zapytał się wskazując na Fede.
- Ja jestem Federico. Kuzyn Violetty. Będę tu mieszkał i chodził z wami do Studio. Viola dużo o tobie mówiła.
- O! To bardzo mi miło – powiedział i uścisnęli sobie dłonie.
- To ja nie będę wam przeszkadzał. Miłej nocy Violu – powiedział Fede i przy wyjściu pocałował mnie w policzek.
- Naprawdę będziesz moim sąsiadem?
- Twoim? Niestety albo stety twoim nie będę.
- Ale jak to? – powiedziałam i zrobiło mi się przykro.
- No nie smuć się. Rozmawiałem z twoim ojcem na temat waszego wyjazdu do Francji i…
- León. Z nim nie da się rozmawiać.
- Jak to nie da?! Rozmawiałem z nim pięć minut temu i sam mi zaproponował byś się do mnie wprowadziła i została w Buenos Aires.
- Co?!
- No ja byłem przeciwny, no ale jak już tak nalegał, bo chce byś była szczęśliwa i byś się na niego nie złościła…
Nie dałam mu dokończyć tylko go namiętnie pocałowałam. On to odwzajemnił, a mi się przypomniało co przed chwilką powiedział.
- Czyli nie chcesz bym z tobą mieszkała?
- Ja? No wiesz… To zależy.
- Zależy od czego?
- Od tego czy ty chcesz ze mną mieszkać?
- Oj jasne, że chcę! – krzyknęłam i rzuciłam się na Leóśa. – Ale jak go namówiłeś?
- Powiedziałem mu, że będzie blisko domu i, że przestaniesz się na niego gniewać jeśli pozwoli ci zostać w Buenos Aires i, że tak mógłby pojechać wcześniej i szybciej wszystko pozałatwiać.
- Aaaaaa! Tak się cieszę!
Nagle do pokoju wszedł Fede w jednoczęściowej piżamie. Wyglądał śmiesznie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Czy możesz Viola tak nie krzyczeć. Nie mogę spać!
- Jak mam nie krzyczeć? Jestem taka szczęśliwa, że zostaję!
- Naprawdę? To super! Po świętuję jutro jeśli pozwolicie – powiedział i z ziewnięciem udał się do swojego pokoju.
- Umówiłem się z twoim tata, że jutro się wprowadzisz i zobaczysz mój piękny pałac – León spojrzał się przez okno i coś przykuło jego uwagę. – Nie no nie wierzę!
- Co się stało?
- Wyjrzyj przez okno.
- No i co? Willa z basenem. Ogromna luksusowa willa z basenem.
- Właśnie! Tam będziesz już jutro mieszkać.
- Co?
- To jest mój dom. Dostałem od rodziców.
- Jest cudowny.
- Wiem. Cudowny dom dla cudownego chłopaka i jego prześlicznej dziewczyny.
- No już nie bądź taki skromny.
- Wiesz co? Muszę już chyba iść.
- Czemu?
- Późno jest.
- Szkoda – posmutniałam.
- Nie bądź smutna jutro się zobaczymy. Jak chcesz mogę wybrać tą sypialnię, którą widać z twojego okna.
- Dobrze. A ile tam jest sypialni, skoro możesz wybrać?
- Siedem. Cztery na pierwszym piętrze, a trzy na górze.
- No to dobranoc. Do jutra.
- Obudzę cię z samego rana.
- Dobrze – powiedziałam, a on pocałował mnie w usta i wyszedł z domu.
Usiadłam przed oknem wyczekując go po drugiej stronie. Po chwili wszedł do pokoju i pomachał mi. Ja posłała mu buziaka i położyłam się na łóżku mając wzrok skierowany na niego, kiedy zasnęłam.

Podoba się? Cieszę się jeśli tak :)
Nie będę za dużo pisać.
Chciałam wam życzyć miłych wakacji :)
Kocham was <33333333
15 KOMENTARZY NOWY ROZDZIAŁ

A to coś dla was :)