poniedziałek, 31 marca 2014

Dziękuję!!!

DZIĘKUJĘ za wszystko. Za obserwatorów, za komentarze, a przede wszystkim, że jesteście. Ostatnio was trochę przybyło i cieszę się z tego powodu.

Liczba wyświetleń dzisiaj
114
Liczba wyświetleń wczoraj
47
Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu
699
Łączna liczba wyświetleń
826


To było robione o 18:33 dzisiaj 31.03.2014r. Cieszę się z tego wszystkiego i w przyszłym tygodniu mam dla was niespodziankę. Kocham was wszystkich, a w szczególności Kasię Verdas, E.V.P, Sierrę i Zosieńkę :*. Kocham was mocno i pozdrawiam z całego serca. <3

Buziaczki :*******

Kama

Rozdział 19

DEDYKACJA dla Kasi Verdas i Zosieńki :* za to, że ze mną są i mnie wspierają w każdej chwili i ze mną są.

Rozdział 19
„Zawsze będę przy tobie”

* Leòn – Studio 21 *

Stałem z Violettą na holu gdy nagle poczułem jak ściska mi rękę. Bolało. Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem Thomasa rozmawiającego z Fran. Viola patrzyła się na nich (na niego). Czyżby chodziło o tego idiotę? Czułem, że ona się boi, ale czego? Może przesłuchania, a może coś jeszcze? Muszę się tego dowiedzieć. Nie lubię gdy jest smutna. Już i tak stresuje się tym wyjazdem, więc jeszcze tego brakuje by stresowała się tym palantem. Powiedziałem do reszty
- Musimy was na chwilę przeprosić – i zaciągnąłem Violettę na zewnątrz. Tam zapytałem się jej – Viola, co się dzieję? Jesteś strasznie zestresowana. Powiedz o co chodzi. Mi możesz zaufać.
- Chodzi o przesłuchanie – popatrzyłem się na nią wzrokiem „wiem, że kłamiesz”, a ona od razu odpowiedziała. – Chodzi też o Thomasa. Wczoraj po tym jak mnie złapał spotkałam go w kinie, rano w drodze do Studio i teraz tutaj. Myślę, że on mnie śledzi, że zna każdy mój ruch.
- Violu nie panikuj, ze mną nic ci się nie stanie. Kocham cię i nie pozwolę by ktoś zrobił ci krzywdę. Zawsze będę przy tobie.
- Też cię kocham.
- Viola, ale obiecaj mi, że gdyby ktoś cię skrzywdził to mi o tym powiesz.
- Obiecuję. I obiecuję, że jeśli cokolwiek się stanie to nigdy nie przestanę cię kochać.
Po tych słowach przytuliłem ją mocno do siebie. Nie chciałem puszczać Violetty jednak ta chwila nie trwała długo. Z daleka słychać było krzyk Cami
- Słuchajcie! Teraz do Sali wszedł jakiś chłopak. Chyba ma na imię Thomas czy coś w tym stylu – co? On idzie na przesłuchanie? Nie no ja nie wierzę? Może Violetta mała rację, że on ją śledzi?- Mówili, że przesłuchanie jest rozpoczęte, i że proszą aby Violetta Castillo się przygotowała, Wchodzisz zaraz po tym chłopaku.
- Boję się. Nie ja nie dam rady.
- Viola, wszystko będzie dobrze – pocieszała ją Cami. – Nie martw się. Na pewno ci się uda.
- Nie ja nie potrafię.
- Będę przez cały czas przy tobie.
Viola uśmiechnęła się i weszliśmy do Studio. Strasznie się bała, bo trzymała moją rękę tak mocno, że myślałem, że zaraz mi odpadnie. Kiedy wyszedł z Sali pewien chłopak (Thomas) zza drzwi wystawił swoją głowę Gregorio.
- Zapraszamy teraz Violettę Castillo.

* Violetta – Studio 21 *

Usłyszałam swoje nazwisko. To było straszne. Brzuch zaczął mnie strasznie boleć. Nie mogła ruszyć się z miejsca. Poczułam jak ktoś mnie pcha do Sali. Nagle znalazłam się na scenie. Wśród nauczycieli (przynajmniej wydaje mi się, że to byli oni) była Angie. Poczułam się trochę pewniej, ale i tak miałam nogi przyklejone do ziemi. Nagle odezwał się groźnie wyglądający mężczyzna siedzący z boku stołu
- Dobrze Violetto. Zatańcz nam proszę.
Nie mogłam się ruszyć. Nogi nie chciały mnie słuchać. Tak jakby były przyklejone do podłogi. Czułam się tak jakby całe moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Nagle zauważyłam jak ktoś uchyla drzwi. To był Leòn. Patrzyłam się w jego stronę kiedy z tego przyjemnego transu wyrwał mnie pewien mężczyzna siedzący obok Angie.
- Proszę zacząć tańczyć.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam tańczyć wyobrażając sobie, że jestem jeszcze na próbie z Leònem. Gdy skończyłam tańczyć jego układ nauczyciel w czerwonych okularach odezwał się
- Proooszeeee zaśpieeewajjjj.
Nie mogłam nic powiedzieć jakbym straciła głos. Czułam ucisk w gardle. Chciałam zacząć śpiewać ale nie mogłam. Popatrzyłam się w stronę Leòna oczami pełnymi strachu. On też miał wzrok skierowany na mnie. Chwilę później wszedł do sali i zaczął mówić coś do Angie. Ona tylko pokiwała głową, a on podszedł do pianina i zaczął na nim grać. Popatrzyłam mu prosto w oczy. Wydawało mi się jakby byśmy byli tylko we dwoje. Zaczęłam śpiewać. Gdy to robiłam czułam się, że to jest to co chcę robić w życiu. Podczas śpiewu czuję się jak nigdy, czuję się wtedy wolna jak ptak. Gdy skończyłam śpiewać, a Leòn grać przytuliłam się do niego po czym zasiadłam za pianinem, a on wyszedł z sali. Tym razem zagrałam bez pomocy mojego chłopaka. W sumie to się cieszę z tego powodu, bo przecież nie może mi pomagać we wszystkim. Ale to, że zatańczyłam i zaśpiewałam to tylko i wyłącznie jego zasługa. Przy nim czuję się bezpiecznie i swobodnie. Podczas gry na pianinie Angie bezczelnie (żartuję) mi przerwała.
- Dziękuję ci bardzo Violu. Wyniki będą o 16 na tablicy ogłoszeń.
- Dziękuję. Do widzenia, mam taką nadzieję – ostatnie trzy słowa powiedziałam najciszej jak potrafię.
Zeszłam ze sceny radosnym krokiem. Za drzwiami czekali na mnie moi przyjaciele (Fran, Maxi, Cami i Andres) no i oczywiście Leòn. Rzuciłam mu się na ramiona i wyszeptałam do ucha
- Dziękuję.
Po czym pocałowałam go w policzek. Nagle odezwała się Fran
- Może pójdziemy do „Resto”?
- Tak. Bardzo chętnie – odpowiedziałam.
- Ok. Tomi, ty też chcesz z nami pójść?
- Tak jasne.
Co? Czemu on idzie? To nie możliwe! Złapałam Leòna za rękę i wszyscy poszliśmy do „Resto”.

* Leòn – Studio 21 *

Poszliśmy do „Resto”. Oczywiście Thomas (ten idiota, debil i ********) musiał z nami iść. Czemu nie? Przez całą drogę do kafejki patrzył się to na mnie to na Violettę. Myślałem, że zaraz tam podejdę i go zabiję. Nikt nie będzie się tak, a szczególnie tak jak on się patrzy na moją dziewczynę. Czułem strach Violi. Strach skierowany do Thomasa. Jedynie to wywoływane przez nią uczucie (no i oczywiście moja miłość do niej) zmuszało mnie do pozostania przy niej. Usiedliśmy wszyscy przy jednym stoliku. Thomas już chciał usiąść obok Violi, ale na szczęście byłem od niego szybszy. Z drugiej strony siedziała Cami, więc nie miał na co liczyć, że mu pozwolę by obok niej usiadł. On siedział obok Franceski. Dzisiaj było jakoś dużo osób w „Resto”. Nagle na scenę wszedł Luca i zaczął gadać
- Zapraszam na scenę wszystkie osoby kochające śpiewać lub grać na instrumentach. Nie bójcie się wyjść na scenę i pokazać swój talent.
Zacząłem się zastanawiać czy nie zaśpiewać z Violettą. Po chwili namysłu wziąłem ją za rękę i pociągnąłem na scenę. Zacząłem śpiewać i grać „Voi Por Ti”. Po chwili dołączyła się do mnie Viola. Gdy skończyliśmy śpiewać wszyscy bili nam brawo. Przytuliłem się do niej po czym wróciliśmy do stolika, a tam ostaliśmy ogromny aplauz od naszych przyjaciół. Widziałem wzrok Thomasa. Ten wzrok zazdrośnika. On był strasznie zazdrosny, no ale cóż to moja dziewczyna. Chciałem mu pokazać, że nie ma ze mną szans, więc pocałowałem Violettę na oczach wszystkich w kafejce. Viola strasznie się zarumieniła, a ja triumfalnie popatrzyłem na Thomasa. Miał minę jak… nie, nie potrafię tego opisać. Jego mina była po prostu bezcenna. Po chwili wstał od stołu i powiedział
- Sorry, muszę już iść. Obiecałem mamie, że odwiozę Juli do babci. Fran podasz mi wieczorem wyniki?
- Tak, tak. Jasne.
- Ok. To do zobaczenia. Hej!
- Hej – odpowiedziałem bez przekonania.
Zamówiliśmy koktajle. Po paru napojach i godzinach spędzonych w wspólnym towarzystwie wybiła 16. Wstaliśmy od stołu i pokierowaliśmy się do Studio. Już mieliśmy wejść do środka, kiedy nagle Viola się zatrzymała.
- Nie Leòn ja nie dam rady. A co jeśli się nie dostałam? Jeśli jestem za mało utalentowana by uczęszczać do Studio? Może ty pójdziesz i sprawdzisz, a potem przyjdziesz i powiesz?
- O nie! Nie ma mowy! Musisz sama to sprawdzić. Poza tym nie ma takiej opcji byś się nie dostała. No chodź. Nie bój się. Jestem cały czas z tobą.
Złapałem ją za rękę po czym weszliśmy do środka. Stanęliśmy oboje przed tablicą. Zobaczyłem wynik. Violetta chyba też. Przytuliła się do mnie po czym spojrzała mi prosto w oczy. Powiedziałem do niej
- Jest dobrze.
Nie rozumiem tego jak ona mogła się nie dostać? Przecież była najlepsza. Przytuliłem ją mocno. Po chwili przyszły Fran i Cami. Spojrzały na nas i na tablicę. Camila była tak zła, że tylko tupnęła nogą i udała się w stronę pokoju nauczycielskiego. Po chwili wróciła wraz z Angie. Pokazała jej na tablicy wynik Violetty.
- Tutaj.
- O nie! To błąd. Violetta dostała maksymalną ilość punktów. To ten chłopak co jest pod Violą się nie dostał. Bardzo was przepraszam za to nieporozumienie.
Violetta jak strzała puściła mnie i przytuliła po kolei Angie, Fran i Cami, po czym podbiegła do mnie i pocałowała. Wow! Nie znałem jej od tej strony. Codziennie dowiaduję się o niej czegoś nowego. Gdy skończyła uśmiechnąłem się do niej, po czym wszyscy wyszliśmy ze Studio. Usiedliśmy sobie wszyscy razem w parku, a tam rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się (i przytulaliśmy z Violettą, ja przytulałem się z Violettą). Gdy było już po ósmej zebraliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Viola z racji tego, że nocowała u mnie poszła wraz ze mną. Włączyłem jakiś horror (uwielbiam je ze względu na akcje i inne morderstwa, ale także ze względu na Violettę, która gdy się boi przytula się do mnie) i zrobiłem popcorn. Viola była tak zmęczona, że jak tylko usiadłem obok i włączyłem film ona się we mnie wtuliła i zaraz zasnęła (jak ja lubię tak spać). Nie miałem nic ciekawszego do roboty, więc wyłączyłem film i poszedłem spać.

* Camila – Dom Camili *

Wczoraj wieczorem dostałam tajemniczego SMS-a. Domyślam się od kogo. On zawsze wymyśli jakieś zwariowane rzeczy. A oto treść SMS-a:
„Hej!
Pisze do ciebie ktoś kogo znasz, z kim często się widujesz i z kim miło spędzisz czas jutro w parku o 13.00. Nie zapomnij. Twój
XXX”
Bardzo się ucieszyłam na widok tej wiadomości jednak musiałam wybrać czy to spotkanie czy Studio. Raz chyba mogę opuścić zajęcia. Zaraz ubrałam się w kolorowy top i krótkie spodenki, po czym poszłam do parku. Już tam byłam kiedy ktoś zasłonił mi oczy.
- Zgadnij kto to, bo inaczej nici z moich planów.
- Co? Broduey, z jakich planów?
- Brawo! Zgadłaś! A z takich moich planów na dzisiejszy dzień.
- Co to ma znaczyć?
- Spójrz w lewo.
- Oooooooo. Nie musiałeś.
- Mamy miło spędzić czas, więc pomyślałem może piknik?
Na trawie naprzeciwko jeziorka leżał koc, a na nim były już rozłożone talerze, sztućce i kubki, a pośrodku tego wszystkiego stał wazon z goździkiem. Obok zastawy stał kosz z jedzeniem. Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Na początku to był zwykły piknik. Broduey wyjął kanapki i zjedliśmy je ze smakiem. W między czasie rozmawialiśmy, a on nalewał soku jabłkowego. Później wyjął truskawki. Niby wszystko Ok, ale one były w czekoladzie! On zaczął mnie nimi karmić. Ja nieśmiało brałam truskawki i wkładałam je do jego ust. Coraz bardziej zbliżaliśmy się do siebie. W końcu się pocałowaliśmy. To było coś. Na to czekałam całe moje życie. Nie mogę się doczekać, aż pochwalę się dziewczynom. Nagle Broduey powiedział
- Cami, bo od dawna mi się podobasz i po tym co teraz zaszło czy chciała byś być ze mną?
- Och. Jasne, że tak! – krzyknęłam po czym przytuliłam się do mojego chłopaka.

Rozdział 18

DEDYKACJA dla Kasi Verdas, Zosieni :* i E.V.P za to, że zawsze są i pozostawiają po sobie ślad. Kocham was <3

Rozdział 18
„Viola, chcesz tego”

* Leòn – Dom Violetty *

Siedziałem na łóżku Violetty z nią przyklejoną do mnie. Płakała. Miałem całą mokrą koszulę, ale nie przeszkadzało mi to. Nie wieżę w to, że musi wyjechać. Moi rodzice może dadzą mi pieniądze na bilet do Francji. Jednak nie wiem czy pozwolą mi opuścić pół roku w Studio. Nie jestem też pewien czy ta rozłąka (jeżeli by miało do nie dojść) wyszła by nam na dobre czy złe. Nie wiem czy to co się teraz dzieje to test od życia. Może po prostu to ma nam pokazać, że nie jesteśmy dla siebie stworzeni, że to tylko przypadek. Jednak coś mnie tu trzyma. Mała cienka nić zwana miłością. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co by było, gdybym tamtego dnia nie spotkał Violetty. Nic by nie było. Pewnie dalej był bym z Ludmiłą, a moimi przyjaciółmi nie była by paczka ze Studio. Nie to po prostu był by koszmar. Kocham Violettę i chcę być z nią jak najdłużej. To nie jest taka miłość jak do Lu. To było po prostu wykorzystanie sytuacji by stać się „samcem alfa”. I po co mi to było? Stałem się postrachem szkoły. Gdy poznałem Violę stałem się delikatniejszy, bardziej uczuciowy, a przede wszystkim teraz mogę powiedzieć, że nauczyłem się wyrażać uczucia (nawet przez płacz). Siedziałem tak z Violettą parę minut. Parę kropel łez spłynęło mi po policzku. Nagle pomyślałem, że skoro to nasz „ostatni” tydzień razem to powinniśmy spędzić go jak naj milej. Powiedziałem do Violetty
- Słuchaj, a może tak chciałabyś przenocować u mnie? Rodziców nie ma. Więc jak?
- Tak, z chęcią – odpowiedziała ocierając łzy z twarzy.
Zauważyłem mały uśmieszek na jej twarzy. Ucieszyło mnie to. Viola wzięła torbę spakowała do niej parę ubrań i wyszliśmy z domu. Do mojego domu jest 5 minut, więc byliśmy tam raz dwa. Pokazałem Violettcie pokój, w którym będzie spać, jednak wolałem by spała ze mną. Oglądaliśmy film (strasznie nudny) i gdy po skończonym filmie chciałem pójść zrobić kolację pocałowałem ją. Nasze pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz bardziej brutalniejsze. Podniosłem Violę i zaniosłem ją do mojego pokoju nadal całując. Położyłem ją na łóżku. Przypomniały mi się jej słowa jak ostatnio chciałem to zrobić.
- Viola, chcesz tego.
W odpowiedzi dostałem namiętny pocałunek w usta. Nasze części garderoby powoli spadały na ziemię. Całowałem najpierw jej biust, potem brzuch. Ściągnąłem jej dolną część bielizny. Całowałem ją po nogach. Czułem, że ona tego chce i robię jej dobrze. Violetta obróciła mnie na plecy. Zaczęła ściągać moje bokserki. Całowała mnie to po szyi to po torsie. Czułem się idealnie jak nigdy w życiu. Zrobiliśmy TO. Zmęczeni z wysiłku zasnęliśmy w swoich objęciach.

* Violetta – Dom Leòna *

Obudziłam się cała naga przytulona do Leòna. Czułam się cudownie. Jestem szczęśliwa z moim chłopakiem, co potwierdza wczorajszy wieczór. Mam nadzieję, że to nie jest ostatni raz. Dziś egzaminy. Boże, a co jak mi się nie uda? A co jak się potknę lub zapomnę słów? Nie wiem, nie wiem. Leżałam jeszcze przez chwilę patrząc na Leòna. W końcu się obudził i pocałował mnie namiętnie w usta, potem po szyi. Ja go odepchnęłam, a on ze zdziwieniem spojrzał na mnie.
- Co się stało?
- Dziś idziemy do Studio. Poza tym mam egzaminy. Boję się. A co jeśli mi się nie uda?
- Nie martw się. Na pewno ci się uda – powiedział, po czym mnie pocałował.
On zawsze wie jak mnie pocieszyć. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Gdy wróciłam Leòn był już gotowy.
- Idziemy?
- Tak, chyba wzięłam wszystko.
Wyszliśmy z domu. Poszliśmy w stronę Studia. Nagle zauważyłam Thomasa. Co on tutaj robi? Myślałam, że to tylko przypadek, że go spotkałam. Teraz spotykam go wszędzie. Złapałam się mocno ręki Leòna. Gdy byliśmy pod Studio zatrzymałam się.
- Violetta, nie ma się czego bać. To tylko przesłuchanie. Będzie dobrze. Będę cały czas przy tobie.
Gdy powiedział ostatnie zdanie przytuliłam się do niego. Weszliśmy do Studia. Zauważyłam dziewczyny. One chyba widziały, że nie jestem w nastroju, więc się zapytały
- Co się stało?
Spojrzałam na Leòna. On od razu wiedział o co mi chodzi.
- Viola stresuje się przesłuchaniem.
- Nie ma co się bać. Wszyscy to przechodziliśmy.
- Przepraszam was na chwilę. Tomi zaczekaj! – krzyknęła Fran i poszła do Thomasa.

Co on tu robi? Znów mocno ścisnęłam rękę Leòna. On mnie śledzi czy co? Chyba, że też idzie na przesłuchanie. 


Więc pierwszy raz Leonetta na za sobą. I jak się podoba? Taki krótki ale jest. Kocham was <3

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 17

DEDYKACJA dzisiaj jest dość nietypowa, bo jest dla Ciebie. To za to, że mnie czytasz i jesteś. Kocham Cię <3

Rozdział 17
„Ja nie dam rady”

* Violetta – Dom Violetty *

Leòn wyszedł ode mnie z domu się przebrać w jakieś swoje ciuchy. Mieliśmy się spotkać o 11.00 w parku. Zagapiłam się i pędem wyszłam z domu. Szłam już przez park. Padał deszcz. Poślizgnęłam się. Złapał mnie… jak on miał… Thomas. Patrzył się na mnie jak nie powiem co. Na szczęście szybko go odepchnęłam bo inaczej by mnie jeszcze pocałował czy co? Nie przeżyłabym tego. Zdradzić… ale zaraz to by nie była zdrada. Mam nadzieję, że gdyby on (Leòn) to zobaczył nie zostawiłby mnie. Nie potrafię bez niego żyć. Po spotkaniu z Tomasem pobiegłam szybko na naszą (moją i Leòna, tą, na której się pierwszy raz całowaliśmy) ławkę. On już tam czekał.
- Przepraszam cię. Biegłam do ciebie, gdy się poślizgnęłam…
- Nic ci się nie stało?
- Nie. Jak widzisz jestem cała. Taki jeden chłopak mnie złapał, więc jestem cała.
- Ok. A on ci nic nie zrobił?
- Nie, głuptasie. Ale szkoda, że to nie byłeś ty.
Po tych słowach pocałował mnie. Jestem szczęśliwa, że z nim jestem.
- Leòn, słuchaj. Co byś zrobił, gdyby ten chłopak mnie pocałował i ty byś to widział? Oczywiście ten pocałunek byłby bez wzajemności.
- Jeżeli bez to pewnie bym go walnął i by miał złamany nos.
- Bo on wyglądał jakby chciał to zrobić. Ja go szybko odepchnęłam, bo nie chciałam się z nim całować. Lubię to robić tylko z tobą.
Tym razem to ja go pocałowałam. Jak ja go kocham. Siedzieliśmy cali przemoczeni na ławce, kiedy Leòn powiedział
- Może pójdziemy do kina?
- Ok. Kto dzisiaj wybiera film?
- Może ty? Ja ciągle wybieram.
- Ok. Już chyba wiem na co pójdziemy.
- Super, pewnie jakaś nudna komedia romantyczna.
- Skąd wiedziałeś? Nie ważne. Chodź idziemy.
Wzięłam go za rękę i powędrowaliśmy do kina. W kinie kupiliśmy bilety na film, który chciałam obejrzeć, czyli „Tak bisko, a jednak daleko”. Poszliśmy po popcorn (kupiliśmy jeden na spółkę) i dwie cole. Usiedliśmy w ostatnim rzędzie. Zauważyłam tam tego Thomasa, który mnie „uratował”. Siedział tam z Fran. Są na randce czy co? Dziwne nie wyglądają jak para. Raczej jak przyjaciele. Nie ważne. Przecież mam chłopaka i nie mogę myśleć o nikim innym (bo myślę tylko o nim). Ale dziwne jest to, że chciał mnie pocałować, a prawdopodobnie jest na randce. Nie chciałam okłamywać Leòna i powiedziałam do niego
- Patrz, widzisz tego chłopaka co siedzi obok Fran.
- Tak. A o co chodzi?
- To on mnie złapał wtedy w parku. Ma na imię Thomas czy coś w tym stylu.
- A co? Coś ci zrobił?
- Nie. Tylko chciałam żebyś wiedział kto mnie złapał i nie był zazdrosny, bo ja naprawdę cię kocham i tylko z tobą chcę być – powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Zaczął się film. Był przepiękny. Nie wytrzymywałam w niektórych momentach i płakałam w koszulę Leòna. Sądzę, że nie był na mnie zły (przynajmniej mam taką nadzieję). Po filmie poszliśmy do mnie do domu. Siedzieliśmy u mnie w pokoju, kiedy nagle przyszedł mój tata.
- Violu… A Leòn, nie zauważyłem cię. Czy mógłbyś zostawić nas samych?
- Tak oczywiście. Będę siedział w salonie.
- Jak skończę rozmawiać z tatą to cię zawołam.
- Ok.
Leòn wyszedł i ojciec powiedział
- Violetto, w niedzielę wyjeżdżam wraz z Jade do Francji i chcę byś jechała razem ze mną.
- Tato, ale mam zdawać do Studio. Przecież mam tu Leòna, Fran, Camilę i Maxiego. Ja nie chcę tu niczego zostawiać. Niczego ani nikogo. To są moi przyjaciele. Ja ich kocham. Miałam chodzić do Studio zgodziłeś się. Jutro mam do niego zdawać i co z tego? Czemu nie mogę zostać z Olgą i Ramallo? Przecież mogę na ten czas zostać nawet u Angie.
- Angie? Kto to jest?
- Nie pamiętasz siostry mamy, Angie. Ona pracuje w Studio. Spotkałam ją w piątek jak poszłam się zapisać na listę kandydatów do Studio.
- Nie! Violetto masz być spakowana na niedzielę. Nic mnie to nie obchodzi, że masz tu przyjaciół i Angie. Nawet Studio. Wrócimy najpóźniej w listopadzie.
- Co?! Nie będzie nas całe sześć miesięcy?! Jesteś potworny. Na początku mnie tu przywozisz, a teraz chcesz znów wywieźć. Jak tak możesz?
- W niedzielę masz być gotowa! Widzimy się na obiedzie!
Jak tylko ojciec wyszedł zaczęłam płakać. Jak on tak może? Nie zostawię mojego chłopaka i przyjaciół. Po chwili przyszedł do mnie do pokoju Leòn. Usiadł obok mnie a ja natychmiast się do niego przytuliłam.
- Co się stało?
- Ojciec chce bym leciała z nim do Francji. Ja nie chcę zostawiać Studia, przyjaciół, Angie, a przede wszystkim ciebie.
- Kiedy lecicie?
- W niedzielę.
- A wracacie?
- Najpóźniej w listopadzie. Nie przeżyję bez ciebie pół roku. Kocham cię i nie chcę cię zostawiać samego.
- Nie mów tak. Wszystko będzie dobrze. Obiecałem ci, że nie ma żadnych przeszkód, które by nam przeszkodziły w byciu razem. Nie poddam się puki ty nie zostaniesz albo ja nie pojadę razem z tobą.
- Ja nie dam rady.
- Dasz radę, przetrwamy to razem.
- Mówisz to tak spokojnie, że czuję się o wiele lepiej.
- Obiad!
Zza drzwi było słychać donośny głos Olgi.
- Zjesz z nami? – zapytałam cała zapłakana.
- Chyba lepiej będzie jak już pójdę.
- Nie, proszę zjedz z nami.
- Dobrze zostanę.
Szybko się ogarnęłam, wzięłam Leòna za rękę i poszliśmy do stołu. Gdy mój tata to zobaczył od razu zareagował,
- Ale nie musisz go trzymać za rękę. Chyba wie jak dojść do stołu?
- Leòn powiedz mojemu tacie, że skoro ma gdzieś to co ja do niego mówię to ja też mam gdzieś to co on do mnie mówi.
- Tak się bawisz, dobrze. Olgo powiedz proszę Violettcie, że i tak mnie nie przekona do pozostania w tym domu pod moją nieobecność.
- O nie, niech pan mnie w to nie miesza – powiedziała ze złością Olga.
Obiad zjedliśmy w nieciekawej atmosferze. Mimo iż zachowywałam się poważnie przy ojcu chciałam przytulić się do Leòna i płakać bez opamiętania. Po posiłku poszłam z im do pokoju.

- Violu, coś wymyślimy. Nie pozwolę ci odlecieć, przynajmniej beze mnie – mówił to tak spokojnie, że czułam się bezpiecznie jak nigdy w życiu. Kocham go i nie chcę go opuszczać nawet o krok. Jeszcze mowa tu o Franci. Na myśl, że mogę go już nigdy nie zobaczyć, rozpłakałam się. On tylko czule mnie przytulił, a ja zrozumiałam, że chce mi powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.

sobota, 29 marca 2014

Rozdział 16

DEDYKACJA dla mojej blogowej siostry, która ma dzisiaj 29.03.2014r. urodziny. Sto lat! Sto lat! Niech żyje nam, a kto Kasia Verdas. Życzę Ci byś miała masę przyjaciół, z którymi będziesz się dobrze dogadywać i, którzy zawsze będą przy Tobie. Dużo zdrowia i miłości w życiu, bo to chyba jest najważniejsze. Dobrych wyników w szkole. Bogatego męża w przyszłości. Pewnie mówię tak jak wszyscy, ale teraz parę takich oryginalnych życzeń. Aby Twój blog miał miliony wyświetleń. Byś znalazła, kogoś takiego kto zawsze Cię wysłucha i pocieszy, będzie przy Tobie gdy będziesz tego potrzebowała. Znajomych tyle byś nie mogła się nigdy doliczyć ile ich jest. Jest jeszcze wiele życzeń, które mogłabym Ci złożyć, ale naj łatwiej jest powiedzieć WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! Kocham Cię <3

Rozdział 16
„ Ja tu na ciebie czekam, a ty…”

* Fran – Dom Fran *

Siedziałam w domu. Pomyślałam o Violettcie. Myślę, że można się z nią zaprzyjaźnić. Poza tym jak słodko wygląda z Leònem. Ma fart, że trafiła na takiego chłopaka. Nie dość, że przystojny to miły, i nawet ją broni. Ach! Chciałabym mieć takiego chłopaka. Oczywiście nie Leòna, bo on jest jej. Szkoda, że ja mam takiego pecha do chłopaków. Siedziałam i gadałam na kompie z Cami. Dowiedziałam się, że poznała na zajęciach teatralnych chłopaka o imieniu Broduey. Podobno jest strasznie miły i przystojny. Ma fajnie nie to co ja. Przynajmniej się zakochała w kimś kto zwraca na nią uwagę. Może Tomi by dał się umówić do kina? Fajnie by było  nim posiedzieć i pogadać. W sumie to chciałabym by był kimś więcej niż tylko przyjacielem. Podoba mi się i chciała bym być jego dziewczyną. Zadzwonię do niego i się umówimy przed „Resto”. Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam jego numer.

* Tomas – Dom Tomasa *

Siedziałem na kanapie i myślałem o pewnej dziewczynie, którą widziałem w „Resto”. Była piękna. Nagle zadzwonił do mnie telefon.
- Hallo?
- Hej Tomi. Myślałam czy może nie masz ochoty pójść ze mną do kina?
- Hej Fran. Bardzo chętnie.
- Ok. To się widzimy przed kinem.
- Ok. Pa.
-Pa.
Fajnie, że idę z Fran do kina. Lubię ją. Jest w końcu moją przyjaciółką. Ubrałem się i poszedłem do kina. Gdy przechodziłem przez park zaczęło padać. Szybko założyłem kaptur na głowę i poszedłem dalej. Nagle zauważyłem jak pewna dziewczyna się wywraca. Szybko do niej podbiegłem i ją złapałem. To była ona. Ta dziewczyna z „Resto”. Patrzyłem jej prosto w oczy gdy ona mnie odepchnęła.
- Dziękuję – powiedziała.
- Nie ma za co. Jestem Tomas.
- A ja Violetta. Przepraszam nie mogę gadać. Do zobaczenia.
- Hej.
Poszedłem dalej i zobaczyłem pod kinem zmoczoną i złą Fran.
- Ja tu na ciebie czekam, a ty podrywasz dziewczynę Leòna?
- Że kogo dziewczynę?
- Mojego kolegi Leòna ze Studio. No nie ważne chodź bo się spóźnimy na film.
Co dziewczyna jakiegoś Leòna? Nie, to nie możliwe. No ale cóż bywa. Byłem na filmie z Fran. Nudny jak flaki z olejem albo nawet gorzej. Jakaś głupia komedia romantyczna. Po tym co mi się dziś przydarzyło wolę oglądać jakieś horrory lub coś w ty stylu. Poszedłem z Fran do mojego domu. Poszedłem do siebie do pokoju, a ona do łazienki. Nie dziwne wypiła swoją i moją colę. Nie ważne. Zacząłem śpiewać. Nie wiem czemu. Po prostu lubię to robić. Po chwili Fran weszła do pokoju i zaśpiewała razem ze mną.
- Ale masz zarąbisty głos.
- Nie no coś ty.
- Naprawdę. Może byś zdawał do Studia?
- A mogę?
- Jasne jutro przesłuchania. Pośpiewasz, potańczysz, i pograsz na gitarze i witaj Studio.
- Ok, Fran.
- Ok. To jutro przed Studio.
- Tak, tak. Cześć.

- Pa

Wiem, że krótki, ale mam nadzieję, że się podoba. Jeszcze raz dla Kasi STO LAT! STO LAT! Kocham Cię i wszystkich czytelników.

piątek, 28 marca 2014

Rozdział 15

DEDYKACJA dla Kasi Verdas za wspaniałą niespodziankę, przy której się popłakałam ze szczęścia. Kocham Cię <3, i za to, że jest. Dla E.V.P za to, że ją mam tak jak Kasię dzięki, której jestem doceniona i wiem, że czyta to coś, tak jak Kasia i Zosia i Pauline. Kocham was wszystkie cztery bardzo mocno i dziękuję za wszystko.

Rozdział 15
„Żegnaj na zawsze”

* Maxi – Dom Maxiego *

Byłem w domu. Myślałem o Nati. Czemu się do mnie w ogóle nie odzywa? Czy powiedziałem coś nie tak? Czy ją uraziłem? A może mnie nigdy mnie nie lubiła i to była tylko i wyłącznie sprawka Ludmiły? Nie wiem. Zadzwonię do niej. Wziąłem telefon i wykręciłem jej numer. Za pierwszy razem nie odebrała, za drugim też. Zależy mi na niej i będę się dobijał do końca świata i jeden dzień dłużej. Zadzwoniłem jeszcze raz, i jeszcze raz. W końcu odebrała.
- Hallo?
- Cześć, tu Maxi.
- Nie chcę z tobą rozmawiać. Cześć.
- Nie poczekaj. Powiedz mi może tylko dlaczego?
- I ty się jeszcze pytasz? Jak mogłeś mi zrobić coś tak okropnego.
- Co ja zrobiłem?
- To skoro ty nie wiesz, to kto mi wysłał liścik podpisani, o zaraz sprawdzę… Maxi!
- Ja nie. No zależy co by było tam napisane.
- Wiesz co Maxi to nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się w parku.
- Dobrze, w parku za pięć minut.
- Tak. Cześć.
- Hej.

* Nati – Dom Nati *

Jak on śmie po czymś takim do mnie dzwonić. Najpierw mnie rani, a teraz do mnie dzwoni i chce wyjaśnień. Muszę się z nim spotkać w końcu sama to zaproponowałam. Jestem zła na to co mi zrobił, ale w głębi duszy tęsknię za nim. Wstałam z kanapy i wyszłam z domu. Jak zawsze byłam pierwsza. Czekałam z jakieś dwie minuty aż w końcu przyszedł. Chciał mnie przytulić ale go odsunęłam. Po tym co zrobił nie chcę go znać.
- Nati, powiedz co „ja” zrobiłem?
- Proszę bardzo.

* Maxi – Park *

Wręczyła mi list zaadresowany do niej. Otworzyłem go i przeczytałem.
„Cześć.
Nie wiem po co się z Tobą spotkałem. Chyba dlatego, że nie umiem odmawiać. Jesteś po prostu najgorszą dziewczyną jaką spotkałem. Nie masz talentu ani klasy. W sumie to powinnaś być wdzięczna Ludmile, że Cię wzięła pod swoje skrzydła bo inaczej to byś była nikim. Byłabyś cieniem człowieka. Niczym więcej. Nie lubię jej ale sama widzisz bez niej jesteś nikim. Proszę nie odzywaj się do mnie więcej. Nie wysyłaj SMS-ów ani nie dzwoń. Nie lubię cię i nigdy nie lubiłem.
Żegnaj na zawsze
 Maxi”
Kiedy to przeczytałem zamurowało mnie. Nigdy bym o niej tak nie powiedział. Po chwili się ogarnąłem i powiedziałem
- Nati, to nie prawda. Masz wielki talent. Jesteś wspaniałą osobą. Nie widzisz, że Ludmiła próbuje nami manipulować. A tobą w szczególności. Ona potrzebuje sług, którzy by za nią wszystko robili. Nie jesteś warta przyjaźnić się z kimś tak okropnym jak ona.
- Maxi…
Nie wiedziała co powiedzieć więc ja odezwałem się pierwszy
- Jesteś jaka jesteś. Gdyby Ludmiła była twoją przyjaciółką to nie próbowała by cię zmienić. A ja kocham cię taka jaką jesteś – po tych słowach nie mogłem się powstrzymać pocałowałem ją. Zauważyłem jej uśmiech. Przytuliłem ją i wyszeptałem jej do ucha
- Nati, kocham cię i chcę z tobą być.
- Też cię kocham Maxi. I tak chcę być twoją dziewczyną.

Po tych słowach przechadzaliśmy się po parku do późna.

Strasznie krótki, ale jest mam nadzieję, że się podoba. Komentarze mile widziane <3

czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 14

DEDYKACJA dla Kasi Verdas za pomoc i za wsparcie i za to, że po prostu jest, dla Sierry, która jest i mnie wspiera, dla E.V.P, której dziękuję za komentarze (tak jak wszystkim dziewczynom) i nie gniewam się na to, że nie skomentowałaś poprzedniego posta (Rozdział 12) i oczywiście Zosi (ANONIM) za to, że jest i, że mogę na nią liczyć tak samo jak na wszystkie dziewczyny. Kocham was i dziękuję za wszystko.

Rozdział 14
„Próby, próby i jeszcze raz próby”

* Leòn – Dom Violetty *

Dziwne, że Violetta mówiła o zakładzie. Przed chwilą miałem sen, że byłem z nią dla zakładu. Czy to możliwe, że przyśnił się nam ten sam sen? No nie ważne. Violetta wróciła przebrana z ubraniami dla mnie. Przebrałem się i zacząłem ją uczyć układu na przesłuchanie. Ciągle się potykała, a ja ciągle ją łapałem. Sądzę, że chodzi o ten sen, bo była ciągle jakaś smutna. Nie by mi coś przeszkadzało w tym, że ją łapię, ale myślałem, że to prosty układ. Zmieniłem taktykę. Wziąłem Violę za ręce i tańczyłem z nią. Udało się. Nie dość, że się nauczyła to i uśmiechnęła. Jeszcze parę razy tak tańczyliśmy, a potem ona sama. Nauczyła się w trymiga. Ćwiczyliśmy chyba do 16.00. Potem ćwiczyliśmy grę na pianinie. Z tym było łatwiej. Grała „En mi Mundo”. Przepięknie na nim gra. Nieważne. Ważne, że się nauczyła. Potem zaczęła śpiewać. Jak ona może to przed wszystkimi ukrywać? To grzech ukrywać przed światem taki talent. Skończyła grać około 19.00. Była zmęczona widziałem to. Ale to wszystko robię dla jej dobra. Chcę by się dostała do Studia i była tam razem ze mną. Widziałem jak położyła się na łóżku. Usiadłem obok niej i pogłaskałem ją po głowie.
- Próby, próby i jeszcze raz próby. Mam dość.
- Oj przestań. Musisz ćwiczyć by dostać się do Studia. Ty wiesz ile ja ćwiczyłem.
- Nie, nie wiem – mówiąc to usiadła obok mnie. Zauważyłem ciekawość w jej oczach.
- Cały tydzień. Non stop. Bez przerwy.
- Ta jasne.
- Nie żartuję. Możesz się zapytać mojego taty lub mamy. Nie mogli ze mną wytrzymać.
Violetta zaczęła się śmiać. Kocham jej uśmiech. Potem położyła mi rękę na głowie i rozczochrała moją fryzurę.
- Ej układałem ją całe 5 sekund.
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne. Może jakiś film.
- Znów horror?
- Jak bardzo chcesz?
- Bardzo, bardzo.
- Nie widzę byś chciał.
Po tych słowach pocałowałem Violettę. Ona się uśmiechnęła i wzięła pudło z filmami. Znów wybrałem horror. Było tak jak wczoraj. Tylko, że dzisiaj w między czasie przyszedł ojciec Violi. Ale nam nie przeszkadzał. Film skończył się o 22.00. Tak jak wczoraj położyłem się z Violettą. Znów na mnie zasnęła. Nie by mi coś przeszkadzało. W sumie to, że razem śpimy to mi nawet odpowiada. Następnego dnia rano Violeta wstała pierwsza. Obudziła mnie z samego rana. Zapytałem się jej
- Co się stało? Pali się czy co?
- Nie, nie pali. Tylko pomyślałam, że może pójdziemy na spacer lub do kina.
- A ty co wolisz?
- Kino i tym razem ja wybieram film.
- Dobrze niech ci będzie.
- Ej!
- No co?
- Nie chcę byś szedł tam z fochem lub dla tego, że cię zmuszam.
- Ale ja chcę iść z tobą do kina i na spacer, i do restauracji, i na piknik, i na plażę, i… gdziekolwiek zechcesz. Ważne, że będę tam z tobą i spędzimy razem czas.
- Oooooooooo.
- Cooooooooo?
- To takie słodkie.
- Cieszę się.
- I ty też jesteś słodki.
- No nie mów tak, bo się jeszcze rozpłaczę.
- Prędzej chyba ja się rozpłaczę, że mam najwspanialszego chłopaka pod słońcem. I dla tego, że go kocham naj mocniej na świecie i że mam do niego zaufanie, i że mam u niego wsparcie, i że on mnie zawsze pocieszy, i że mogę mu powiedzieć wszystko, i że jest kochany, i że… i że… i jest tak wspaniały, że brakuje mi słów. Kocham cię Leòn i nic tego nie zmieni. Zawsze chcę być przy tobie i zawsze chcę cię nosić w sercu i byś był ze mną do końca moich dni.
Ona jest taka kochana i urocza. Jak można się w niej nie zakochać. Właśnie muszę się mieć na baczności by nikt mi jej nie odebrał. Ale ja jej ufam. Wiem, że ona nie byłaby zdolna do czegoś takiego. Przynajmniej mam nadzieję. Ale po jej wyznaniu sądzę, że będziemy razem aż do końca, życia. Popatrzyłem jej w oczy. Chyba serio się popłakała. Przytuliłem, więc ją i powiedziałem
- Ja też cię kocham i też ci ufam. Wszystko bym zrobił dla nas. Nie ma takiej rzeczy, która by stała nam na przeszkodzie do bycia razem. Kocham cię naj mocniej na świecie i nigdy przenigdy nikt i nic nas nie rozdzieli.
Widziałem jej uśmiech, ten uśmiech, który mi się śni od czterech dni. Od tych najpiękniejszych dni w moim życiu. Mimo, że nie jest tak jak dawniej jestem szczęśliwy, że jest jak jest. Popatrzyłem jeszcze chwilę na jej uśmiech i pocałowałem ją. Mam to o czym marzyłem całe życie – miłość mojego życia.
- I co idziemy do tego kina? – zapytałem po chwili czułości.
- OK. Ale zaraz nie mieliśmy, to znaczy ja nie miałam ćwiczyć?
- Nie musisz już ćwiczyć. Jutro wyjdzie ci to idealnie.
- Mam taką nadzieję.

- Jestem o tym przekonany.

Dziękuję z góry za wszystkie komentarze. 

środa, 26 marca 2014

Rozdział 13

Wiecie co, nie chce mi się czekać na komentarze. Kto zechce skomentować to proszę i z góry za niego dziękuję, a kto nie chce to proszę go tylko by nie przestawał czytać.
DEDYKACJA Ten post dedykuje znów dla Kasi Verdas, bo jest naprawdę genialną i wspaniałą dziewczyną, więc niech w to nigdy nie wątpi, dla Pauline Verdas, której dziękuję po raz enty za wsparcie i za to, że jest, E.V.P za pomoc na blogu (to dzięki niej tak wygląda) oraz Zosi (ANONIM) za to, że czyta te moje wypociny, zresztą tak jak reszta dziewczyn i mam nadzieję, że i Kasia i Zosia uporają się ze swoimi codziennymi problemami. Kocham was wszystkie za to, że po prostu jesteście i mogę na was liczyć.

Rozdział 13
„Kocham cię i nigdy nie przestanę.”

* Leòn – Dom Violetty *

Siedziałem i słuchałem jak Violetta śpiewa i gra. W życiu nie słyszałem nic równie pięknego. Nagle zabrałem jej nuty z pod nosa i dałem moje zaczęliśmy śpiewać „Voi Por Ti”. Wyszło idealnie. Podczas gdy śpiewaliśmy przytulaliśmy się do siebie. Nie wiem co było lepsze, to że razem śpiewaliśmy, czy to, że się przytulaliśmy. Grałem patrząc prosto w oczy Violetty. Ona chyba też. Patrzeliśmy sobie przez chwilę w oczy gdy nasze usta się złączyły. Chyba mnie trochę poniosło i położyłem Violę na łóżku. Nagle mnie odsunęła. Wiedziałem, że to za szybko, ale nie mogłem się powstrzymać. Nagle powiedziała
- Leòn, możemy to zrobić, ale nie teraz. Jest jeszcze za wcześnie na coś takiego. Kocham cię, ale proszę.
- Rozumiem cię i przepraszam. Za bardzo mnie poniosło myślałem… myślałem, że tego chcesz.
- Leòn, chcę, ale nie teraz. Kocham cię i nic co zrobisz nie zmieni moich uczuć do ciebie.
- Violetto, też cię kocham. Poczekam na ten odpowiedni moment – chciałem się zapytać za ile to będzie, ale to byłaby przesada. – Śpiewamy dalej?
- Leòn, możemy na dzisiaj skończyć, proszę.
- Tak oczywiście. Nie będę cię zmuszać do czegoś czego nie chcesz.
Siedzieliśmy przez chwilę na łóżku Violi. Nagle powiedziałem
- Chyba już pójdę.
- Nie, proszę zostań. Przy tobie mi jest tak dobrze.
- Dobrze. Dla ciebie zostanę.
- To może obejrzymy jakiś film.
- Ok. Ale ja wybieram.
Violetta wyszła z pokoju i po chwili przyniosła pudło z filmami. Było ich chyba tysiąc (przesadziłem). Wybrałem pewien horror. Oglądaliśmy go i gdy były najstraszniejsze momenty Violetta się do mnie przytulała. Film się skończył, gdzieś około 9.00. Dziwne, że niebyło nikogo w domu. Viola była strasznie zmęczona, więc usnęła na moim ramieniu. Powoli się położyłem. Tak by nie zbudzić Violi. Po chwili sam, zasnąłem.

***

Rano gdy się obudziłem Violetta jeszcze spała. Pocałowałem ją w policzek, a ona przytuliła się do mnie. Leżeliśmy tak przez dobre 10 minut i patrzeliśmy się w sufit. Potem powiedziałem
- Idź się przebrać i zaraz bierzemy się do ćwiczeń.
- Ok. Zaraz ci przyniosę jakieś rzeczy ojca.
Przechadzałem się po jej domu. Dziwne nikogo jeszcze nie było. Po trzydziestu minutach wróciła przebrana.
- Co tak długo? Stęskniłem się.
- Ja za tobą też. A poza tym to brałam prysznic. Proszę, oto ciuchy mojego ojca. Mam nadzieję, że pasują.
- Ok. Dzięki.
Powiedziałem i pocałowałem Violettę w policzek (przynajmniej chciałem). Violetta przekręciła głowę i pocałowałem ją namiętnie w usta. Położyłem ją na łóżku. Tym razem nie miała nic przeciwko. Zacząłem ją rozbierać, a ona mnie. Zrobiliśmy TO. Mój pierwszy raz i to z dziewczyną, którą naprawdę kocham. Niezwykłe uczucie. Gdy skończyliśmy szybko się ubraliśmy i poszliśmy na spacer. Violetta zauważyła piłkę jakiegoś dziecka na ulicy. Pobiegła tam, ale niestety nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu. Potrącił ją i jakby nigdy nic odjechał. Zadzwoniłem po karetkę. Przyjechali po 3 minutach. Zabrali Violettę i mnie. Zadzwoniłem do Maxiego, Cami i Fran. Byli już po 10 minutach. Stałem tam i czekałem aż skończą robić Violce badania. Chodziłem w te i z powrotem. Muszę jej to powiedzieć to jest bez sensu. Po co ja i ona mamy się męczyć. Lubię ją i nie chcę jej dłużej okłamywać.
- Maxi, muszę jej to powiedzieć.
- Dobrze zrób to jak do niej pójdziemy.
- Co ty odwaliło ci. Jest teraz w kiepskim stanie. Musi mieć podporę. Powiem jej to jak wydobrzeje.
- Ok. Jak tam chcesz.
Czekaliśmy, gdy w końcu przyszedł lekarz powiedział
- Pani Violetcie nic nie jest. Po prostu straciła przytomność.
- Doktorze, czy mogę się z nią zobaczyć.
- Tak oczywiście. Sala 34. To tu za rogiem.
- Dziękuję.

* Violetta – Szpital *

Obudziłam się w szpitalu. Co?! Co ja tu robię? Nagle do sali wszedł Leòn. Ucieszyłam się, że jest tu ze mną.
- Leòn, co ja tu robię?
- Nie pamiętasz?
- Nie.
- Zobaczyłaś piłkę dziecka na ulicy, ale niestety nie zauważyłaś
nadjeżdżającego samochodu.
- Leòn cieszę się, że jesteś tu ze mną.
- A ja się cieszę, że nic ci nie jest.
- Cieszę się, że ciebie mam.
- Pytałem się doktora kiedy możesz wyjść.
- I co? Kiedy?
- Dziś popołudniu.
- Jak się cieszę.
Nagle Maxi zaczął kiwać głową w moim kierunku. Leòn przecząco pokręcił głową. O co mu może chodzić? Nieważne. Pewnie mi później powie. Leżałam wtulona w Leòna gdy zasnęłam. Obudziłam się z nim u boku o 16.00. Zapytałam się go
- Czy mogę już wyjść z szpitala?
- Tak – powiedział, a ja wzięłam go za rękę. Poprowadził mnie do parku. Usiedliśmy na ławce. Miał strasznie smutną minę. Widziałam, że chce mi coś powiedzieć, ale nie wie jak zacząć, więc mu trochę pomogłam (chyba)
- Leòn co się stało?
- Violetto – to, że powiedział do mnie pełnym imieniem nie wróżyło nic dobrego – muszę powiedzieć ci coś ważnego. Nie możemy się więcej spotykać.
- Ale dla czego?
- Zrozum ja… ja… ja cię nie kocham.
Co on mnie nie kocha?! Jak to?! Jeszcze dziś rano coś takiego, a teraz „nie kocham”?!
- Byłem z tobą, bo się założyłem. Nie kocham cię i nigdy nie kochałem. 

***

Obudziłam się z krzykiem. Na szczęście to był sen. Mam nadzieję, że się nie sprawdzi. Spojrzałam na niego. Chyba go obudziłam.
- Viola, co się stało?
- Miałam potworny sen. Czy ty jesteś ze mną dla zakładu?
- Skąd ci to przyszło do głowy? Ja cię kocham i nigdy nie przestanę.
- Leòn, ale czy na pewno mnie kochasz? Chcę mieć pewność, że cokolwiek by się nie stało zawsze będziemy razem.
- Jeżeli mi nie wierzysz mogę powtarzać to do końca świata. Kocham cię i nigdy nie przestanę. Kocham cię i nigdy nie przestanę. Kocham cię i nigdy nie…
Nie mogłam tego dłużej słuchać. Pocałowałam go. Wieżę mu, ufam i też go kocham. Jest naj ważniejszą osobą mego życia. Kiedy skończyłam poszłam się ubrać. Przyniosłam Leònowi parę ubrań taty i zabraliśmy się za próby.


Komentarze mile widziane. Kocham was wszystkich <3


wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 12

DEDYKACJA dla Pauline Verdas za wsppraniałą niespodziankę i wsparcie, Kasi Verdas mojej idolki, która przeczytała mojego bloga (Dzięki Pauline) i dla E.V.P (Ellie Verdas Pasquarelli) za miłe komentarze (więcej wiary, pamiętam) i na koniec dla Anonimka, który bardzo chce czytać mojego bloga (zobaczcie komentarze pod ,,Nowy Rozdział"), no i oczywiście dla ANONIMA (Zosi), że pomaga mi z postami. I to chyba wszyscy

Rozdział 12
,,To nieudany prezent urodzinowy od kolegów”

* Leòn – Park *

Zabrałem Violettę na romantyczny spacer. Przechadzaliśmy się wzdłuż rzeki. Kupiłem watę cukrową. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy ją jeść. Powoli skubaliśmy różowe nitki cukru. Nagle nasze ręce w tym samym momencie sięgnęły po watę i splotły się ze sobą. Nie mogłem powstrzymać uczuć i namiętnie ją pocałowałem. Chciałem by ten pocałunek trwał przez wieki i nigdy się nie kończył. Jednak gdy poczułem czyjąś dłoń na ramieniu od razu się odwróciłem. To był mój ojciec. Co on tutaj robi? Przecież miał wyjechać. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc wydałem z siebie tylko ciche „yyyyy”, a ojciec od razu się odezwał.
- Leòn musimy porozmawiać.
- Tato koniecznie teraz?
- Tak.
- Violu bardzo cię przepraszam. Możemy jutro dokończyć nasz spacer? – mówiąc spacer miałem na myśli randkę, ale gdybym powiedział to przy ojcu, pewnie by się wściekł.
- Tak jasne będę czekać na telefon.
- Trafisz do Angie?
- Tak, nie bój się. Poradzę sobie – mówiąc to pocałowała mnie w policzek.
Gdy odchodziła machała mi na pożegnanie. Ojciec zaciągnął mnie do samochodu i przywiózł do domu. Poszedłem za nim do mojego pokoju. Gdy się już tam znaleźliśmy powiedział
- Leòn, czyli to było z tą dziewczyną?
- Z tą dziewczyną co było?
- No ten wiesz… ten, no… no ten pierwszy raz.
- Co?! Pierwszy raz?! Go jeszcze nawet nie było!
- To jak mi wytłumaczysz to – mówiąc to pokazał mi paczkę gumek.
- To nieudany prezent urodzinowy od kolegów – ale mieliśmy bekę gdy otwierałem prezenty. Nieważne. – Poza tym skąd ci to przyszło do głowy?
- No jak to zobaczyłem to pomyślałem… zresztą nie ważne. Ważne jest to, że na razie nie zostanę dziadkiem – oj to się jeszcze okaże. Może spróbował bym z Violką? Ale nie jeszcze za wcześnie na coś takiego.
- Tak tato. Może za jakiś czas. Ale teraz nie.
- Dobrze Leòn. Przepraszam, że przerwałem ci spotkanie z ta dziewczyną. Kim ona w ogóle jest?
- To jest Violetta Castillo, córka Germana Castillo.
- To jest twoja no wiesz… dziewczyna?
- Tak tato. Czy mogę już wrócić do Studio?
- Tak Leòn wracaj, wracaj.
Czułem się głupio po tym, że prze moją nieuwagę nasza randka się skończyła. Byłem zły na ojca, za to jaką mi zrobił szopkę. Na szczęście nie było przy tym ani mamy, ani Violki. W tedy to by było kiepsko.  Poszedłem szybkim krokiem do Studia. Niedawno zaczęły się zajęcia. Poszedłem do sali Angie mimo iż miałem mieć je z Pablo. Zapukałem do drzwi i lekko je uchyliłem. Na szczęście Viola szybko mnie zauważyła i wyszła z sali. Ucieszyłem się, że ją zobaczyłem ona chyba też i wyszliśmy ze Studia. Szczerze nie chciałem być już dziś na zajęciach. Poszliśmy na ławkę niedaleko Studio i zaczęliśmy nasz niedokończony pocałunek. Nie wiem ile on trwał, pięć minut, dziesięć sekund, godzinę, nie wiem, ale czułem, że ten czas to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Niestety musieliśmy oddychać, więc przestaliśmy. Wstałem i poszedłem z Violą do jej domu. Na szczęście nie było nikogo w domu. Poszliśmy do jej pokoju i zabraliśmy się za ćwiczenia do przesłuchania. Podałem jej nuty, a ona zaczęła śpiewać swym anielskim głosem.


Ahora sabes que
Yo no entiendo lo que pasa
Sin embargo sé
Nunca hay tiempo para nada

Pienso que no me doy cuenta
Y le doy mil y una vueltas
Mis dudas me cansaron
Ya no esperaré

Y vuelvo a despertar
En mi mundo siendo lo que soy
Y no voy a parar
Ni un segundo mi destino es hoy

Nada puede pasar
Voy a soltar
Todo lo que siento
Todo todo

Nada puede pasar
Voy a soltar
Todo lo que tengo
Nada me detendrá

To były nuty piosenki z zeszłego roku, „En Mi Mundo”. Jak widać w tym roku też ją będą śpiewać.



Bardzo przepraszam, że wczoraj nie dodałam posta, ale jest dzisiaj. Śmieszne co nie? Mam nadzieję, że się podoba. A jeszcze raz dziękuję Pauline Verdas, Kasi Verdas, Ellie Verdas Pasquarelli, ANONIMA i Anonima. Kocham was wszystkich i resztę moich czytelników.

PS. Pięć komentarzy nowy post.

niedziela, 23 marca 2014

Nowy Post

Nie chcę szantażować, czy coś, ale chce sprawdzić czy się uda. Wiem, że niektórzy są ciekawi co będzie dalej, a niektórzy nie. To jest skierowane do tych ciekawych. Pięć komentarzy kolejny post.
Kocham was i pozdrawiam <3 

Całuski :******

Kama

Rozdział 11

DEDYKACJA dla Pauline Verdas. Jedyną odważną, która komentowała bloga.

Rozdział 11
„Voi Por Ti”

* Leòn – Resto Band *

Violetta przytuliła się do mnie, po czym ją pocałowałem (po co liczyć i tak będziemy się całować więcej razy). Siedzieliśmy tak w siebie wtuleni przez parę minut. Potem podałem Violettcie rękę i poszliśmy do Studio. Podszedłem do Angie.
- Angie, czy Violetta może pobyć z tobą w trakcie moich zajęć?
- Oczywiście, że tak. Leòn, ale czy przypadkiem nie mamy razem zajęć?
- Tak masz rację, chodź do sali Violu.
Poszliśmy do sali. Angie powiedziała, że mamy zaśpiewać nasze nowe piosenki. Wczoraj ją pisałem dla Violetty. Cieszę się, że ją śpiewam. Stanąłem przy keyboardzie i zacząłem śpiewać.

Es por lo momentos que parezco invisible
Y solo yo entiendo lo que me hiciste
Mirame bien, dime quien es el mejor

Cerca de ti, irresistible
Una actuacion, poco creible
Mirame bien, dime quien es el mejor

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti

Se que hay momentos
Que parecen posibles
Una mirada , un gesto irrestitible
Mirame bien, dime quien es el mejor

No te das cuenta,
No son compatibles
Quita la venda
Que a tus ojos impide
Mirame bien, dime quien es el mejor

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Tuque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti

* Violetta – Studio 21 *

Patrzyłam jak Leòn śpiewa. Przez całą piosenkę wzrok miał skierowany na mnie. Czułam, że jest dla mnie, więc jak do mnie wrócił zapytałam się go
- Leòn, czy to była piosenka dla mnie?
- Tak. A co nie podoba ci się?
- Nie podoba? Jest przecudna.
- Cieszę się, że ci się podoba.
- Ale proszę o ciszę! – krzyknęła Angie.
- Dobrze już nie będziemy – powiedział Leòn. – Ale na spacerze już będziemy gadać.

Siedzieliśmy tak do dzwonka, po czym Leòn zaciągnął mnie na spacer.

Nie chcę mi się pisać, więc tyko powiem proszę o komentarze.