Rozdział 3
„Czy to znaczy, że jesteśmy razem?”
* Maxi - Studio
21 *
W Studio 21
rozpoczynały się zajęcia. Na holu stałem ja i Camilla. Nagle weszła Ludmiła z
Andresem i Nati (ale ona mi się podoba). W końcu zapytałem się Lu
- A gdzie
zgubiłaś Leòna? – po czym zaśmiałem się razem z Cami.
- Leòn jest
chory. I z czego się śmiejecie?! Ludmiła odchodzi – powiedziała i odeszła ze
swoją świtą. Szkoda, że Natalia nie zwraca na mnie uwagi. To przez Ludmiłę.
Powinna przestać się z nią przyjaźnić.
* Ludmiła –
Studio 21 *
Gdy doszłam
do swojej szafki z torby wyjęłam telefon. Włączyłam spis kontaktów i gdy
znalazłam napis ,,Leòn” od razu zadzwoniłam. Lecz on nie odbierał. Pomyślałam
,,Gdzie ty jesteś?” i zwróciłam się do Natalii
- Nati
słuchaj. Idź poszukaj Leòna!
- Ale
przecież mamy zajęcia.
- Powiem
nauczycielom, że się spóźnisz bo poszłaś do lekarza, czy coś takiego. Nie mamy
czasu, idź natychmiast!
Natalia
posłusznie wykonała mój rozkaz i wyszła ze Studio. Dobrze, że to zrobiła.
Dzięki mnie jest popularna i musi mi się odwdzięczać.
* Camilla –
Studio 21 *
Odezwałam się do Maxiego
- Pewnie
Ludmiła kazała jej poszukać Leòna.
- Popatrz
Fran i Brako idą.
- Cześć!
- Hej!
- Nie
uwierzycie co zobaczyłam w parku – powiedziała Francesca.
- No
opowiadaj.
- Widziałam
Leòna z jakąś dziewczyną. Siedzieli nad jeziorkiem i nie zgadniecie…
- No dalej
nie przerywaj! – oburzyłam się. Czemu ona przerywa w najciekawszych momentach?
- Całowali
się!
- Nie
możliwe? Ludmiła go zabije – powiedział Brako po czym mruczał coś w swoim
języku.
Zabrzmiał
dzwonek i wszyscy udaliśmy się na zajęcia.
* Leòn -
Resto Bend *
- Jaki
chcesz koktajl? – zapytałem Violettę.
- Poproszę
truskawkowy.
- Ja wezmę
pomarańczowy. Jestem uczulony na truskawki.
- Wróć
szybko – powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Chyba jej na mnie zależy.
Chwilę potem
stałem przy ladzie zamówiłem koktajle i wziąłem telefon do ręki. Zobaczyłem ,,4
nie odebrane połączenia,,. Popatrzyłem
na telefon i gdy ujrzałem kto do mnie
dzwonił pomyślałem ,,O nie, tylko nie Ludmiła!” po czym wysłałem do niej SMS-a.
Popatrzyłem, która godzina, a na zegarku była 9.13. Pomyślałem ze smutkiem ,,
Studio, całkiem zapomniałem!”. Wziąłem koktajle, usiadłem obok Violi i
powiedziałem
- Zupełnie
zapomniałem. Muszę iść na zajęcia. Bardzo cię przepraszam tak byłem przejęty
naszym spotkaniem, że zapomniałem o obowiązkach.
- To nie twoja
wina – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
- Wypijmy
koktajle, później cię odprowadzę do domu, a sam pójdę na zajęcia – powiedziałem
i odwzajemniłem uśmiech.
Nagle
posmutniała. Nie wiedziałem dla czego. Zapytałem się jej
- Violu, co
się stało?
- Leòn, bo
widzisz. Pocałowałeś mnie w parku i… i… i… - spokojnie czekałem na odpowiedź,
aż w końcu powiedziała. – Czy to znaczy, że jesteśmy razem?
- A jak
myślisz? – powiedziałem i pocałowałem moją dziewczynę (jak to pięknie brzmi, do
Ludmily nigdy te słowa nie pasowały).
- A więc
odpowiedź brzmi tak – powiedziała z uśmiechem.
* Violetta –
Resto Bend *
Siedzieliśmy
i rozmawialiśmy o sobie, o rzeczach, które lubimy, a które nas denerwują i o
zainteresowaniach z moim pierwszym (mam nadzieję, że ostatnim, bo chcę z nim
przeżyć aż do śmierci) chłopakiem (jak to pięknie brzmi, to i mój pierwszy,
drugi i trzeci pocałunek jednego dnia). Kiedy nadszedł czas Leòn powiedział
- Musimy już
iść – i podał mirękę.
Gdy doszliśmy
do mojego domu powiedziałam
- Przyjdź
jutro, bo inaczej nie wyjdę z pokoju.
- Oczywiście,
że przyjdę. Nie musisz mnie szantażować – po tych słowach oboje zaczęliśmy się
śmiać.
Leòn
odgarnął mi włosy z twarzy i dotknął mojego policzka po czym powiedział
- Będę
tęsknił.
- Ja za tobą
też.
Po tych
słowach nasze usta zetknęły się w pocałunku ( czwarty…). On odchodził, a ja mu
machała na pożegnanie. Gdy straciłam go z pola widzenia (czemu to spotkanie,
randka, czy co to tam było nie trwało wiecznie) weszłam do domu. Czekał już na
mnie mój ojciec.
- I jak na
spacerze? – zapytał w progu.
- Było
bardzo miło.
- Trochę
długo cię nie było. Co robiłaś?
- Usiadłam
na ławce i zaczęłam pisać w pamiętniku po czym podszedł do mnie chłopak, przedstawił
się i powiedział, że Ramallo mu powiedział gdzie mnie znajdzie.
- A jak się
nazywa?
- Leòn
Verdas.
- I jak się
z nim rozmawiało? – wtrącił się Ramallo.
- To bardzo
miły chłopak. A tato, czy może przyjść jutro na moje przyjęcie? – zapytałam z
nadzieją.
- Tak
oczywiście, nie ma sprawy. Skoro moja mała jubilatka tak zechce to niech tak
będzie – nienawidzę jak do mnie tak mówi. „Mała jubilatka”, „mała księżniczka”,
„moja córeczka” to wkurzające.
- Dziękuję,
dziękuję. Nigdy ci tego nie zapomnę.
Poszłam do
pokoju i zaczęłam pisać w pamiętniku ,,…naszyjnik mamy. Patrzyłam się na
niego w parku, po czym podszedł do mnie pewien chłopak. Ma na imię Leòn. Ma
brązowe włosy, piwne oczy, jest miły i uroczy. Powiedział, że Ramallo go tu
przysłał. W pewnym momencie wstał i podał mi rękę. Zauważył, że coś w niej
trzymam, a ja mu powiedziałam o mamie i jej śmierci. Zaczęłam płakać. On mnie
przytulił i założył mi go na szyję. Podał mi rękę i poszliśmy nad jeziorko.
Siedzieliśmy pod wierzbą, nagle mnie przytulił, a później pocałował. To była
niezwykła chwila. Nigdy tego nie zapomnę. Kiedy przestał chyba myślał, że nie
odwzajemniam jego uczuć i zaczął się tłumaczyć. Ja się nie odezwałam tylko
chciałam pocałować go w policzek, a on odwrócił głowę (chyba specjalnie) i znów
poczułam jego soczyste usta. On się uśmiechnął po czym poszliśmy do ,,Resto” i
zamówił koktajle. Dowiedziałam się, że jest uczulony na truskawki. Musze
powiedzieć Olgicie, by zrobiła tort czekoladowy, bo będzie myślał, że chciałam
go otruć, w końcu go zaprosiłam. Tam zapytałam się czy ten pocałunek w parku
coś znaczył. On tylko mnie pocałował i już wiedziałam, że teraz jest mój i
nikogo innego. Później odprowadził mnie do domu. On odgarnął mi włosy i jego
ciepła ręka dotknęła mego policzka. Pocałował mnie po raz czwarty tego samego
dnia. Powiedział mi, że będzie tęsknił, a ja odpowiedziałam, że ja za nim też.
Sądzę, że to on, ta osoba na, którą czekałam całe moje życie. Nigdy go nie
opuszczę. Nic już nas nie rozdzieli. Mam nadzieję, że on też tak myśli. Nie
widzę go już około dwudziestu minut, a ja tęsknię za jego lśniącymi włosami,
piwnymi oczami, ciepłą delikatną ręką, miękkimi ustami, czułym i namiętnym uściskiem,
męskim głębokim głosem i za jego obecnością. Jutro z nim u boku będzie
wspaniale. Będziemy tańczyć całą noc, a jak się zmęczę to usnę na jego ramieniu.
Nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że przyjdzie pierwszy i znów poczuję jego
dotyk i jego obecność. A w co ja się ubiorę? Muszę być piękna dla niego. Muszę
się wystroić. Muszę być już gotowa. Może miętową sukienkę z białym paskiem i
białe buty, a może różową koronkową sukienkę z brązowym paskiem i brązowe buty,
a może fioletową sukienkę z czarnym paskiem i czarnymi butami… Nie wiem, nie
wiem. Chyba do niego zadzwonię. Nie, nie pomoże mi wybierać, po prostu chce go
usłyszeć.” Odłożyłam pamiętnik i wzięłam do ręki telefon. ,,Dobrze, że
wzięłam jego numer telefonu” pomyślałam i wykręciłam numer.
- Halo? –
odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.
- Cześć
Leòn. To ja Violetta. Nie przeszkadzam?
-Cześć
Violu. Nie, a o co chodzi.
- Po prostu
się za tobą stęskniłam.
- Nie mów
tak, bo będę miał wyrzuty sumienia, że nie zostałem z tobą dłużej.
- Nie miałeś
prze mnie kłopotów w szkole.
- Nie, po
prostu powiedziałem, że byłem u lekarza.
-
Przepraszam, prze ze mnie musiałeś kłamać.
- Nie masz
za co, to nie twoja wina.
-
Rozmawiałam z tatą i się zgodził byś mógł jutro przyjść na moje przyjęcie.
- To
wspaniale!
- O której
będziesz?
- A o której
mam być?
- Jak najszybciej.
Bez ciebie nie wyjdę z pokoju.
- I znów
mnie szantażujesz?
- Nie
szantażuję, tylko stwierdzam fakt.
- Jutro też
mam zajęcia, więc najprędzej mogę być o drugiej.
- Błagam
tylko się nie spóźnij.
- Do ciebie,
nie śmiał bym.
- Olgita
miała zrobić tort truskawkowy na przyjęcie, ale nie chcę by coś ci się stało,
więc będzie czekoladowy.
- Nie rób
tego. Nie rezygnuj z przyjemności tylko ze względu na mnie.
- Nie chcę
by coś ci się stało.
-Jesteś
kochana.
- Kocham cię
i tęsknię za tobą.
- Ja też cię
kocham i tęsknię.
- Przyjdź,
błagam, nie zapomnij.
- Nie martw
się. O tobie nigdy nie zapomnę. Muszę kończyć mam zajęcia.
- Pa, pa. Będę
tęsknić.
- Pa, pa. Ja
już tęsknię. Zadzwonię wieczorem.
- Będę
czekać.