Rozdział 2
„Jestem
Leòn”
* Violetta -
Park *
- Cześć –
odpowiedział brunet.
- Cześć.
- Mam
nadzieję, że nie przeszkadzam? – zapytał chłopak z pięknymi piwnymi oczami.
- Nie. Po co
do mnie podszedłeś? – zapytałam zdziwiona tym spotkaniem.
- A,
zapomniałem się przedstawić. Jestem Leòn – odpowiedział, po czym przyjacielsko
się uśmiechnął.
- Jestem
Violetta – powiedziałam odwzajemniając uśmiech. – Po co do mnie podszedłeś? –
zapytałam ponownie.
- Ramallo
powiedział, że cię tu znajdę.
- Ramallo? –
zdziwiłam się. ,,Dla czego?” pomyślałam.
- Tak.
Powiedział, że nie chcesz mieć przyjęcia urodzinowego. Czemu?
- Tam
przyjdą tylko znajomi Jade i taty. Ja przecież tam nikogo nie znam.
- A zgodzisz
się jeżeli ja przyjdę? – zapytał się mnie chłopak zgarniając swoje lśniące
włosy z oczu.
,, Jest całkiem
miły” pomyślałam.
- No zgódź
się – nalegał.
,, Ma piękne
oczy, i miło mi się z nim gada. Co mam zrobić?” zastanawiałam się. Po chwili
namysłu powiedziałam
- Zgoda, ale
pod jednym warunkiem.
- Jakim?
-
Oprowadzisz mnie po okolicy i postawisz mi koktajl – powiedziałam i zaśmiałam
się.
- Zgoda –
odpowiedział Leòn i uśmiechnął się do mnie. – Chodź pokaże ci przepiękne
miejsce w tym parku – powiedział po czym wstał i podał mi rękę.
* Leòn –
Park *
Widziałem,
że Violetta chciała mi ją podać jednak miała coś w niej. Zauważyłem to i się
zapytałem
- Co masz w
ręku?
- Naszyjnik
mojej mamy. Znalazłam go u niej w pokoju – mówiąc to posmutniała.
- Przepraszam.
- Nie
przepraszaj. Nic się nie stało, to nie twoja wina.
- To
dlaczego jesteś smutna?
- Gdy miałam
pięć lat ona umarła. Strasznie mi jej brakuje – powiedziała i schowała twarz za
rękoma.
Usiadłem i
przytuliłem ją do siebie. Nie wiedziałem jak inaczej zareagować, więc
powiedziałem
- Podaj mi
go. Pomogę.
Violetta
podała mi naszyjnik. Ja odgarnąłem jej włosy i lekko musnąłem jej policzek. Dziewczyna
zarumieniła się, a ja założyłem jej go na szyję. Viola w podziękowaniu
odwzajemniła mój uścisk, a ja się uśmiechnąłem. Ponownie wstałem i znów podałem
rękę jej. Ona złapała mnie po czym zaprowadziłem ją na ławkę naprzeciw
jeziorka. Siedzieliśmy pod wierzbą płaczącą. Był ciepły wiosenny dzień, a wiatr
poruszał gałęziami drzewa. Pomyślałaem „Ale tu romantycznie. Dobrze, że
wybrałem to miejsce.” i usiadła obok mnie. Spojrzałem w jej głębokie brązowe oczy
i pod wpływem chwili powiedziałem
- Ładnie
wyglądasz.
* Violetta –
Park *
Po tych
słowach uśmiechnęłam się i zarumieniłam. Leòn przybliżył się do mnie i
przytulił. Ja to odwzajemniłam.
* Leòn –
Park *
Pomyślałem
,, To ten moment, nie będzie kolejnej szansy” i pocałowałem ją. Bardzo mi się
podoba. Co miałem zrobić?
* Violetta –
Park *
Pomyślałam
,,Jest przystojny i miły. Ma ładne brązowe włosy i piwne oczy. Lepszego momentu
nie było, bo przecież tu jest tak romantycznie’’. On przestał (szkoda), a ja się
uśmiechnęłam. Czy to znaczy, że jesteśmy razem?
* Leòn –
Park *
Wiedziałem,
że jej to nie przeszkadzało, lecz dla pewności powiedziałem
-
Przepraszam nie chciałem. Tu jest tak romantycznie, że pomyślałem…
Lecz nie
dała mi dokończyć. Chciała pocałować mnie w policzek, lecz przekręciłem głowę i
znów się pocałowaliśmy. Myślałem, o jej przyjęciu i przypomniał mi się jej
drugi warunek. Tym razem to ona przerwała (szkoda, ale musieliśmy nabrać tchu)
i wtedy powiedziałem
- Chodź
miałem ci postawić koktajl – i wziąłem Violę za rękę.
Patrzcie na to
A to cała nasza rodzinka Violetty. Nie wiem po jakiemu ale fajne.
Czekam na komentarze :)
To jest po rosyjsku a tam pisze:
OdpowiedzUsuń"Ja i moi koledzy/przyjaciele"