Główny tytuł całej historii brzmi :
,,Przyjaźń ważniejsza niż wszystko"
Ale ja postanowiłam, że każda część będzie miała swój oddzielny tytuł. Tak, według mnie, będzie bardziej poukładane.
DEDYKACJA dla moich siostrzyczek Kasi Verdas i Zosieni :*. Kocham was dziewczyny najmocniej na świecie <3333333333
DEDYKACJA dla moich siostrzyczek Kasi Verdas i Zosieni :*. Kocham was dziewczyny najmocniej na świecie <3333333333
,,Wróg czy przyjaciel?"
Violetta Castillo jak zawsze o szesnastej wracała z pracy. Pracowała w wielkiej firmie korporacyjnej pani Ludmiły Ferro. Brunetkę doprowadzała ona do szału. Ciągle tylko słyszała ,,Przynieś mi kawę" ,,Poukładaj te papiery" bez żadnej oznaki szacunku lub chociażby ,,dziękuję" za wykonaną pracę. Dziś dostała od swojej szefowej masę pracy, którą musiała zabrać do domu. Dziewczyna wychodząc z budynku kierowała się do samochodu. Nie patrząc gdzie idzie potknęła się o jakiś kamień na ziemi. Zaczęła zbierać wszystkie papiery kiedy nagle obok niej pojawiła się szczupła ruda kobieta. Violetta się tylko do niej uśmiechnęła i zbierała dokumenty dalej. Po skończonej pracy dziewczyny pokierowały się do samochodu brunetki.
- Cami, dziękuję ci za pomoc. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
- Nie ma za co. W ogóle co to są za papiery?
- Nie mam bladego pojęcia. Ludmiła jak zawsze musi mi dać jakąś robotę do domu na weekend. Nie znoszę jej.
- Masz racje. Ona jest okropna potrafi się tylko wyżywać na ludziach. Ja nie rozumiem jak Natallia może być jej przyjaciółką. Ludmiła jest wredna i chamska, zresztą tak samo jak dyrektorzy, na przykład Mercedes, Lodovica, Jorge lub Diego. Nie mam pojęcia czy z nimi długo wytrzymam.
- Będzie dobrze. W końcu mamy siebie.
Camilla i Violetta przytuliły się do siebie. Dziewczyna z rudymi włosami była jej jedyną bliską osobą w pracy. Razem robiły dosłownie wszystko. Gdy jedna płakała druga ją pocieszała. Gdy jedna była szczęśliwa druga tak samo. Dziewczyny dużo razem przeszły mimo, że nie zawsze się dogadywały to kochały się bardzo mocno. Violetta wsiadła do samochodu wraz z Cami i odjechały. Dziewczyny mieszkały blisko siebie, więc Viola podjechała pod swój dom, a Camilla poszła do bramki obok. Brunetka weszła do swojego domu i położyła papiery na stole i zaczęła czytać dokumenty. Violetta kochała muzykę i kiedy przeglądała kartki włączyła radio. Usłyszała tam nieziemską piosenkę. Zakochała się w tym głosie. Śpiewała tą piosenkę Francesca Resto. Przez cały weekend segregowała, podpisywała, czytała i redagowała papiery przy jej melodyjnym głosie co sprawiało jej pracę przyjemniejszą. Kolejny poniedziałkowy poranek i kolejny dzień pracy. Violetta nie znosiła poniedziałków. Ten dzień oznaczał kolejne niezadowolenie Ludmiły mimo, że wszystko było robione jak w zegarku. Brunetka wstała z łóżka i poszła do łazienki. Po porannym prysznicu i ubraniu się w strój do pracy zeszła na dół po papiery dla szefowej i wyszła z domu. Po półgodzinie była już na miejscu. Weszła do budynku i pojechała na sam szczyt wieżowca, gdzie było jej biuro (od autorki: Violetta jest sekretarką Ludmiły). Położyła wszystkie papiery i zaczęła je segregować do teczek. Nagle do biura wparowała wściekła Ludmiła. Violetta odruchowo wstała i przywitała się grzecznie.
- Dzień dobry panno Ferro.
- Castillo siadaj! Masz mi tu zaraz pokazać segregator z listą pracowników!
- Dobrze proszę pani.
Violetta posłusznie wyciągnęła z szafy wielki czerwony segregator i podała go Ludmile. Blondynka po kolei wyrywała kartki z segregator co jakiś czas mówiąc ,,To nie", ,,Tego nie ma", ,,Ta odeszła". Po półgodzinnej złości szefowej, dziewczyna zauważyła, że pozostały już tylko trzy kartki, a dokładniej jej samej, Any i Ferro. Nagle blondynka usiadła bezradnie na białej sofie i schowała twarz w rękach. Brunetka tylko wstała i przytuliła swoją szefową.
- Dlaczego to robisz? - zapytała się Ludmiła.
- Co robię? - odpowiedziała brunetka pytaniem na pytanie.
- Pomagasz mi. Przecież byłam dla ciebie taka okropna.
- To prawda. Nie dogadywałyśmy się...
- Nie dogadywałyśmy?! - przerwała jej Ludmiła. - Przecież sama pamięta jak się na ciebie wydarłam pół godziny temu. Przepraszam.
- Za co?
- Za to jaka byłam wcześniej. Nie chciałam by tak wyszło.
- Nic się nie stało. Już jest dobrze.
- Nic nie jest dobrze! - zaczęła krzyczeć Ludmiła. - Straciłam wszystkich, no prawie wszystkich, pracowników. Zostałaś tylko ty i Ana.
- Jutro wystawie ogłoszenie, że poszukujemy nowych pracowników, a na razie możemy zawiesić działalność.
- Dobrze. Masz rację. Zróbmy jak mówisz.
- Czemu wszyscy odeszli?
- Bo konkurencyjna firma zaproponowała im pracę za wyższe wynagrodzenie niż u nie. Nie mam pojęcia jak oni to zrobili skoro to taka młoda firma. Nie wiem jak oni zapłacą tym wszystkim pracownikom, ale cóż.
- Nawet Natallia odeszła z firmy?
- Tak! Przecież była moim zastępcą. I co ważniejsze przyjaciółką. Odeszła na zawsze. Poszła sobie do tej całej Martiny. Niech idzie mam wielu przyjaciół.
,,Tak oczywiście" powiedziała w myślach brunetka, jednak czuła, że coraz bardziej zmienia się jej kontakt z blondynką. jeszcze siedziały do siebie przytulone, kiedy nagle do gabinetu weszła zdezorientowana Ana.
- Proszę pani! Nikogo nie ma w fir... Przepraszam, przeszkadzam? - powiedziała zmieszana dziewczyna.
- Nie nie przeszkadzasz. Tak, masz rację. Nikogo nie ma w firmie. Zwolnili się. Jutro z Violettą zamierzamy napisać ogłoszenie, że poszukujemy nowego personelu, a na razie zawieszamy działalność.
- Ok, to wszystko wyjaśnia. A kiedy ją wznawiamy?
- To zależy, kiedy będzie odpowiednia ilość pracowników. Póki ich nie ma masz wolne. Zadzwonię do ciebie kiedy ewentualnie miałabyś wrócić z urlopu.
- Dobrze, dziękuję - powiedziała takim głosem, jakby miała zaraz wykrzyczeć całemu światu, że jest najszczęśliwszym człowiekiem świata.
Ana wyszła szczęśliwym krokiem z gabinetu blondynki. Violetta wraz z Ludmiłą siedziały w firmie do późna i rozmawiały tak jakby się znały od dawna. Około godziny dwudziestej drugiej brunetka wróciła do domu. Jeszcze na chwilkę usiadła na kanapie i zastanawiała się czy Ludmiła to jej wróg czy przyjaciółka. Z taką właśnie myślą położyła się spać poniedziałkowego wieczoru zadający jeszcze jedno pytanie ,,Co czeka nas jutro?".
Mam nadzieję, że pierwsza część się podoba. To nie koniec tej historii jak mówiłam to wcześniej i możecie za niego podziękować Zosieni :*, bo to ona mnie namówiła do stworzenia tego One Shota. Kocham was wszystkich <3333333
- Cami, dziękuję ci za pomoc. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
- Nie ma za co. W ogóle co to są za papiery?
- Nie mam bladego pojęcia. Ludmiła jak zawsze musi mi dać jakąś robotę do domu na weekend. Nie znoszę jej.
- Masz racje. Ona jest okropna potrafi się tylko wyżywać na ludziach. Ja nie rozumiem jak Natallia może być jej przyjaciółką. Ludmiła jest wredna i chamska, zresztą tak samo jak dyrektorzy, na przykład Mercedes, Lodovica, Jorge lub Diego. Nie mam pojęcia czy z nimi długo wytrzymam.
- Będzie dobrze. W końcu mamy siebie.
Camilla i Violetta przytuliły się do siebie. Dziewczyna z rudymi włosami była jej jedyną bliską osobą w pracy. Razem robiły dosłownie wszystko. Gdy jedna płakała druga ją pocieszała. Gdy jedna była szczęśliwa druga tak samo. Dziewczyny dużo razem przeszły mimo, że nie zawsze się dogadywały to kochały się bardzo mocno. Violetta wsiadła do samochodu wraz z Cami i odjechały. Dziewczyny mieszkały blisko siebie, więc Viola podjechała pod swój dom, a Camilla poszła do bramki obok. Brunetka weszła do swojego domu i położyła papiery na stole i zaczęła czytać dokumenty. Violetta kochała muzykę i kiedy przeglądała kartki włączyła radio. Usłyszała tam nieziemską piosenkę. Zakochała się w tym głosie. Śpiewała tą piosenkę Francesca Resto. Przez cały weekend segregowała, podpisywała, czytała i redagowała papiery przy jej melodyjnym głosie co sprawiało jej pracę przyjemniejszą. Kolejny poniedziałkowy poranek i kolejny dzień pracy. Violetta nie znosiła poniedziałków. Ten dzień oznaczał kolejne niezadowolenie Ludmiły mimo, że wszystko było robione jak w zegarku. Brunetka wstała z łóżka i poszła do łazienki. Po porannym prysznicu i ubraniu się w strój do pracy zeszła na dół po papiery dla szefowej i wyszła z domu. Po półgodzinie była już na miejscu. Weszła do budynku i pojechała na sam szczyt wieżowca, gdzie było jej biuro (od autorki: Violetta jest sekretarką Ludmiły). Położyła wszystkie papiery i zaczęła je segregować do teczek. Nagle do biura wparowała wściekła Ludmiła. Violetta odruchowo wstała i przywitała się grzecznie.
- Dzień dobry panno Ferro.
- Castillo siadaj! Masz mi tu zaraz pokazać segregator z listą pracowników!
- Dobrze proszę pani.
Violetta posłusznie wyciągnęła z szafy wielki czerwony segregator i podała go Ludmile. Blondynka po kolei wyrywała kartki z segregator co jakiś czas mówiąc ,,To nie", ,,Tego nie ma", ,,Ta odeszła". Po półgodzinnej złości szefowej, dziewczyna zauważyła, że pozostały już tylko trzy kartki, a dokładniej jej samej, Any i Ferro. Nagle blondynka usiadła bezradnie na białej sofie i schowała twarz w rękach. Brunetka tylko wstała i przytuliła swoją szefową.
- Dlaczego to robisz? - zapytała się Ludmiła.
- Co robię? - odpowiedziała brunetka pytaniem na pytanie.
- Pomagasz mi. Przecież byłam dla ciebie taka okropna.
- To prawda. Nie dogadywałyśmy się...
- Nie dogadywałyśmy?! - przerwała jej Ludmiła. - Przecież sama pamięta jak się na ciebie wydarłam pół godziny temu. Przepraszam.
- Za co?
- Za to jaka byłam wcześniej. Nie chciałam by tak wyszło.
- Nic się nie stało. Już jest dobrze.
- Nic nie jest dobrze! - zaczęła krzyczeć Ludmiła. - Straciłam wszystkich, no prawie wszystkich, pracowników. Zostałaś tylko ty i Ana.
- Jutro wystawie ogłoszenie, że poszukujemy nowych pracowników, a na razie możemy zawiesić działalność.
- Dobrze. Masz rację. Zróbmy jak mówisz.
- Czemu wszyscy odeszli?
- Bo konkurencyjna firma zaproponowała im pracę za wyższe wynagrodzenie niż u nie. Nie mam pojęcia jak oni to zrobili skoro to taka młoda firma. Nie wiem jak oni zapłacą tym wszystkim pracownikom, ale cóż.
- Nawet Natallia odeszła z firmy?
- Tak! Przecież była moim zastępcą. I co ważniejsze przyjaciółką. Odeszła na zawsze. Poszła sobie do tej całej Martiny. Niech idzie mam wielu przyjaciół.
,,Tak oczywiście" powiedziała w myślach brunetka, jednak czuła, że coraz bardziej zmienia się jej kontakt z blondynką. jeszcze siedziały do siebie przytulone, kiedy nagle do gabinetu weszła zdezorientowana Ana.
- Proszę pani! Nikogo nie ma w fir... Przepraszam, przeszkadzam? - powiedziała zmieszana dziewczyna.
- Nie nie przeszkadzasz. Tak, masz rację. Nikogo nie ma w firmie. Zwolnili się. Jutro z Violettą zamierzamy napisać ogłoszenie, że poszukujemy nowego personelu, a na razie zawieszamy działalność.
- Ok, to wszystko wyjaśnia. A kiedy ją wznawiamy?
- To zależy, kiedy będzie odpowiednia ilość pracowników. Póki ich nie ma masz wolne. Zadzwonię do ciebie kiedy ewentualnie miałabyś wrócić z urlopu.
- Dobrze, dziękuję - powiedziała takim głosem, jakby miała zaraz wykrzyczeć całemu światu, że jest najszczęśliwszym człowiekiem świata.
Ana wyszła szczęśliwym krokiem z gabinetu blondynki. Violetta wraz z Ludmiłą siedziały w firmie do późna i rozmawiały tak jakby się znały od dawna. Około godziny dwudziestej drugiej brunetka wróciła do domu. Jeszcze na chwilkę usiadła na kanapie i zastanawiała się czy Ludmiła to jej wróg czy przyjaciółka. Z taką właśnie myślą położyła się spać poniedziałkowego wieczoru zadający jeszcze jedno pytanie ,,Co czeka nas jutro?".
Mam nadzieję, że pierwsza część się podoba. To nie koniec tej historii jak mówiłam to wcześniej i możecie za niego podziękować Zosieni :*, bo to ona mnie namówiła do stworzenia tego One Shota. Kocham was wszystkich <3333333
Też Cię kocham Kamciu :***
OdpowiedzUsuńOs wiadomo super, ale nie będę pisać tego co jest oczywiste.
Tak, to prawda że to mój pomysł, ale tylko żeby napisać RAZ o przyjaźni.
Resztę Kama wymyśliła sama :D
Czekam na cz. 2 :***
Buziaki ;)
Kocham cię moja siostrzyczko<333
OdpowiedzUsuńBoski OS, ale to wiesz :)
Nie wiem czemu, ale lubię Ludmi :D
Już nie mogę się doczekać 2 części:)
Buziaki:***
Super nie mogę się doczekać kolejnej części.
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga. ♥♥♥
Pozdrawiam,
Weronika M
świetny One Shot
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnych części
pozdrawiam Julka :)