czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 20

Rozdział 20
„Ja też cię lubię lubię.”

* Nati – Dom Natalii *

Podczas egzaminów nie widziałam w Studio Maxiego. Zastanawiałam się gdzie on był, więc po południu zadzwoniłam do niego.
- Halo? – odezwała się osoba po drugiej stronie słuchawki.
- Hej! To ja Nati. Dlaczego nie było cię dzisiaj w Studio?
- Cześć. Nie było mnie bo świętowaliśmy dostanie się do niego Violetty. Wiesz dziewczyny Leòna.
- Aha. Słuchaj Maxi, może byśmy tak spotkali się jutro po zajęciach?
- Spoko. Może tak w parku?
- Tak! – jak się cieszę, że się zgodził. W środku aż krzyczę z radości, ale spokojnie, już Natalia uspokój się. – Ok. To do zobaczenia w Studio.
- Ok. Pa.
Odłożyłam telefon i zaczęłam wrzeszczeć do poduszki. Jak ja się cieszę na to spotkanie. Następnego dnia obudziłam się w szampańskim nastroju. Ubrałam czarny T-shirt i czerwone spodnie w kratkę, po czym zjadłam w pośpiechu śniadanie i wyszłam do Studio. Od wejścia Lu już ode mnie coś chciała.
- Hej Nati! Mam dla ciebie poważne zadanie. Słyszałam, że dziewczyna mojego Leòśka, jak jej tam…
- Violetta.
- Tak, dokładnie! No ta luzerka, dostała się do Studio. Proszę cię włóż tą kartkę do szafki Leòna, a tę do tej… no wiesz…
- Violetty.
- Tak! Ty to masz głowę do imion.
- Ludmi, po co ty to robisz? W ten sposób możesz zniszczyć komuś życie.
- No o to chodzi. Nati, idź włóż im te kartki do szafek.
- Nie Ludmiła! Nie będę niszczyć życia osobom, które niczym nie zawiniły, bo ty tak chcesz! Nie i kropka.
- Co? Natalia i ty przeciwko mnie?! Jestem przecież supernową i dzięki mnie jesteś lubiana w szkole. Jak się ode mnie odwrócisz to ty jako mała nieznacząca planetoida znikniesz. Będziesz mnie jeszcze błagać o to bym była twoją przyjaciółką.
- Nie sądzę. Ja chcę by ludzie lubili mnie za to jaka jestem, a nie z kim się zadaję. Nie będę ci już usługiwać. Pa! Natalia odchodzi! – ostatnie dwa słowa powiedziałam przedrzeźniając Ludmiłę.
Wyszłam przed Studio i zaczęłam płakać. W sumie to nie wiem czemu. Czasami myślę, że pomimo iż Ludmiła jest bezlitosną żmiją to ona swoje wie i możliwe, że pod niektórymi względami ma racje. Bez niej jestem nikim. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula. Podniosłam głowę i zobaczyłam Maxiego. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej nadal płacząc. W końcu powiedział
- Nati, co się stało? Dla czego płaczesz?
- Pokłóciłam się z Ludmiłą.
- Dla czego?
- Chciała bym wrzuciła jakieś karteczki Leònowi i Violi do szafki. Ja jej odmówiłam bo nie chcę niszczyć ich związku, a ona się zaczęła wydzierać, że jestem nikim i jeżeli od niej odejdę to wszyscy przestaną mnie lubić.
- Nati, nie warto wylewać łez na tę idiotkę. Poza tym to ja cię lubię i nie przestanę. Tak prawdę mówiąc to nawet lubię lubię.
 - Ja też cię lubię lubię – mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Lubię jak się uśmiechasz.

Te słowa mnie bardzo zaskoczyły. Spojrzałam się Maxiemu prosto w oczy. On się do mnie przybliżył. Dzieliły nas centymetry. W końcu zamknęliśmy tę odległość między nami w pocałunku. To było coś. Po chwili wstaliśmy i udaliśmy się razem na zajęcia.



Bardzo krótki, ale w kolejnych będzie trochę więcej i oczywiście Leonetta <3 Kocham was <3

2 komentarze:

  1. No dlaczego nikt nie komentuje? Halo!? Przecież te rozdziały są zajebiste no!
    Kama ty moja kochana :*
    Rozdzialik zajebisty jak wszystkie ;)
    Naxi zawsze the best ;)
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział:-)
    Kochana Naxi<33
    Niech Ludmiła mi tu nic nie kombiuje!
    Czekam na next:-D
    Kocham cię<333
    Buziaki:***

    OdpowiedzUsuń