wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 5

Rozdział 5
„Nazwałeś mnie twoją dziewczyną?”

* Violetta - Dom Violetty *

Następnego dnia wstałam z samego rana. Ubrałam się i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Po posiłku pobiegłam do pokoju, wzięłam swoją urodzinową kreację i dałam ją do prasowania Oldze. Wzięłam swój pamiętnik i wyszłam do parku. Usiadłam na ławce i zaczęłam pisać. „To dziś! Kończę 17 lat! To będą najlepsze urodziny w życiu. Nie mogę się doczekać przyjścia Leòna. Już mam sukienkę i dodatki. Teraz zostało mi tylko czekać kiedy wreszcie go spotkam. Może go spotkam w parku. Nigdy nie zapomnę…” Pisałam gdy ktoś nagle zasłonił mi oczy.
- Zgadnij kto to? – zapytała się osoba.
,,Nigdy nie pomylę tego głosu z żadnym innym” pomyślałam.
- Czy to może…? Nie to nie on – droczyłam się. – Spróbuję, może uda mi się trafić. Czy to Luigi?
- Nie. Próbuj dalej.
- L… L… Leòn?
Tajemnicza osoba odsłoniła mi oczy i pocałowała mnie w policzek.
- Skąd wiedziałaś? – zapytał się po czym się zaśmiał. – Proszę to dla ciebie – powiedział i wręczył mi fioletową różę (fioletowa roża to oznaka miłości od pierwszego wejrzenia. Ooooo).
- Dziękuję. Czy pamiętasz jeszcze o dzisiejszym popołudniu?
- Pamiętam. Dwa razy mnie szantażowałaś, więc jak miałbym zapomnieć. I to o mojej dziewczynie.
- Leòn, czy ja się nie przesłyszałam? Nazwałeś mnie twoją dziewczyną?
- Tak, a coś źle powiedziałem.
- Och, Leòn – powiedziałam i rzuciłam się w jego ramiona. – To najlepszy prezent jaki dostałam.
Popłakałam się ze szczęścia, a on jedną ręką dotknął mojego policzka, a w drugą wziął moją rękę i powiedział
- Obiecuję ci, że nigdy nikt i nic nas nie rozdzieli – oznajmił z powagą.
Uśmiechnęłam się przez płacz, a Leòn delikatnie pocałował mnie w usta (piąty…). Kiedy skończył powiedziałam
- Błagam cię nie kończ – i nasze usta zetknęły się ponownie w namiętnym pocałunku (szósty…).
Gdy tym razem przestał uśmiechnęłam się tylko, a potem utonęłam w jego czułym uścisku. Nagle Leòn wstał i podał mi maleńkie pudełeczko. Byłam lekko zdezorientowana lecz on tylko powiedział
- Nie bój się, otwórz. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Uśmiechnęłam się i delikatnie uchyliłam wieczko. To co tam zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. W pudełeczku była złota bransoletka z inicjałami VC i LV. Pomiędzy nimi znajdował się mały plusik, a cały napis był w złotym sercu. Znów nie mogłam powstrzymać łez. Leòn uklęknął przed de mną (co? On mi chce się oświadczyć?) wziął moją rękę i założył jej bransoletkę na rękę. On usiadł obok mnie i powiedział
- Podoba ci się?
- Podoba to mało powiedziane. Ona jest przepiękna – powiedziałam przez łzy i wtuliłam się w Leòna.
Siedzieliśmy tam przez jakeś pięć minut i wpatrywaliśmy się w taflę wody. W końcu zapytałam się mimo, że nie chciałam kończyć tak miłego spotkania
- Leòn, odprowadzisz mnie do domu?
- Tak, jasne. Ale dla czego w tej chwili?
- Mój tata się pewnie martwi, że mnie tak długo nie ma. A poza tym, to czy przypadkiem ktoś nie ma tu zaraz zajęć?
- No dobrze, dobrze.
- A poza tym muszę jeszcze…
- No co?
- Muszę jeszcze…
- Muszę jeszcze co?
- Muszę jeszcze znaleźć nie… O nie prawie się wygadałam! Nie kuś mnie dziś więcej, zobaczysz popołudniu.
- A jak nie, to co? – drażnił się.
- Myślałam, że będziesz chciał ale chyba nie.
- Będę chciał co?
- Całusa. Ale naj widoczniej się pomyliłam.
- No proszę – błagał.
Tylko przewróciłam oczami i pocałowałam Leòna w usta (siódmy…). On zaczął zachowywać się jak dziecko i wyszczerzył się tak, że  nie mogłam powstrzymać śmiechu. Po chwili gdy się uspokoiłam powiedziałam
- Chodź bo się spóźnisz.
- No dobra, dobra.
Wzięłam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Gdy stanęliśmy pod drzwiami mojego domu powiedziałam
- Kocham cię, ale nie chcę byś mnie zranił.
- O to nie musisz się troszczyć – i przytulił mnie do swojej piersi.

On pocałował mnie w policzek po czym położył na nim rękę. Znów poczułam ciepło jego ręki. Leòn wziął moją rękę i pocałował ją. Stałam tam i patrzyłam jak mój chłopak (jak to pięknie brzmi) odchodzi. Gdy straciłam go z pola widzenia weszłam do domu.   

Bardzo długo nie pisałam, ale jednak dziś dodałam jeden post. Może za niedługo dodam kolejny. Szkoda, że piszę tyko dla siebie. Mam nadzieję, że się podoba tym, którzy to przeczytali. Kolejny post jak mi się uda to jutro lub po jutrze. Mam nadzieję na komentarze.

1 komentarz: