DEDYKACJA Ten post dedykuje znów dla Kasi Verdas, bo jest naprawdę genialną i wspaniałą dziewczyną, więc niech w to nigdy nie wątpi, dla Pauline Verdas, której dziękuję po raz enty za wsparcie i za to, że jest, E.V.P za pomoc na blogu (to dzięki niej tak wygląda) oraz Zosi (ANONIM) za to, że czyta te moje wypociny, zresztą tak jak reszta dziewczyn i mam nadzieję, że i Kasia i Zosia uporają się ze swoimi codziennymi problemami. Kocham was wszystkie za to, że po prostu jesteście i mogę na was liczyć.
Rozdział 13
„Kocham cię i nigdy nie przestanę.”
* Leòn – Dom Violetty *
Siedziałem i słuchałem jak Violetta śpiewa i gra. W życiu nie
słyszałem nic równie pięknego. Nagle zabrałem jej nuty z pod nosa i dałem moje
zaczęliśmy śpiewać „Voi Por Ti”. Wyszło idealnie. Podczas gdy śpiewaliśmy
przytulaliśmy się do siebie. Nie wiem co było lepsze, to że razem śpiewaliśmy,
czy to, że się przytulaliśmy. Grałem patrząc prosto w oczy Violetty. Ona chyba
też. Patrzeliśmy sobie przez chwilę w oczy gdy nasze usta się złączyły. Chyba mnie
trochę poniosło i położyłem Violę na łóżku. Nagle mnie odsunęła. Wiedziałem, że
to za szybko, ale nie mogłem się powstrzymać. Nagle powiedziała
- Leòn, możemy to zrobić, ale nie teraz. Jest jeszcze za
wcześnie na coś takiego. Kocham cię, ale proszę.
- Rozumiem cię i przepraszam. Za bardzo mnie poniosło myślałem…
myślałem, że tego chcesz.
- Leòn, chcę, ale nie teraz. Kocham cię i nic co zrobisz nie
zmieni moich uczuć do ciebie.
- Violetto, też cię kocham. Poczekam na ten odpowiedni moment –
chciałem się zapytać za ile to będzie, ale to byłaby przesada. – Śpiewamy
dalej?
- Leòn, możemy na dzisiaj skończyć, proszę.
- Tak oczywiście. Nie będę cię zmuszać do czegoś czego nie
chcesz.
Siedzieliśmy przez chwilę na łóżku Violi. Nagle powiedziałem
- Chyba już pójdę.
- Nie, proszę zostań. Przy tobie mi jest tak dobrze.
- Dobrze. Dla ciebie zostanę.
- To może obejrzymy jakiś film.
- Ok. Ale ja wybieram.
Violetta wyszła z pokoju i po chwili przyniosła pudło z filmami.
Było ich chyba tysiąc (przesadziłem). Wybrałem pewien horror. Oglądaliśmy go i
gdy były najstraszniejsze momenty Violetta się do mnie przytulała. Film się
skończył, gdzieś około 9.00. Dziwne, że niebyło nikogo w domu. Viola była
strasznie zmęczona, więc usnęła na moim ramieniu. Powoli się położyłem. Tak by
nie zbudzić Violi. Po chwili sam, zasnąłem.
***
Rano gdy się obudziłem Violetta jeszcze spała. Pocałowałem ją w
policzek, a ona przytuliła się do mnie. Leżeliśmy tak przez dobre 10 minut i
patrzeliśmy się w sufit. Potem powiedziałem
- Idź się przebrać i zaraz bierzemy się do ćwiczeń.
- Ok. Zaraz ci przyniosę jakieś rzeczy ojca.
Przechadzałem się po jej domu. Dziwne nikogo jeszcze nie było. Po
trzydziestu minutach wróciła przebrana.
- Co tak długo? Stęskniłem się.
- Ja za tobą też. A poza tym to brałam prysznic. Proszę, oto
ciuchy mojego ojca. Mam nadzieję, że pasują.
- Ok. Dzięki.
Powiedziałem i pocałowałem Violettę w policzek (przynajmniej
chciałem). Violetta przekręciła głowę i pocałowałem ją namiętnie w usta.
Położyłem ją na łóżku. Tym razem nie miała nic przeciwko. Zacząłem ją
rozbierać, a ona mnie. Zrobiliśmy TO. Mój pierwszy raz i to z dziewczyną, którą
naprawdę kocham. Niezwykłe uczucie. Gdy skończyliśmy szybko się ubraliśmy i
poszliśmy na spacer. Violetta zauważyła piłkę jakiegoś dziecka na ulicy.
Pobiegła tam, ale niestety nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu. Potrącił ją
i jakby nigdy nic odjechał. Zadzwoniłem po karetkę. Przyjechali po 3 minutach.
Zabrali Violettę i mnie. Zadzwoniłem do Maxiego, Cami i Fran. Byli już po 10
minutach. Stałem tam i czekałem aż skończą robić Violce badania. Chodziłem w te
i z powrotem. Muszę jej to powiedzieć to jest bez sensu. Po co ja i ona mamy
się męczyć. Lubię ją i nie chcę jej dłużej okłamywać.
- Maxi, muszę jej to powiedzieć.
- Dobrze zrób to jak do niej pójdziemy.
- Co ty odwaliło ci. Jest teraz w kiepskim stanie. Musi mieć
podporę. Powiem jej to jak wydobrzeje.
- Ok. Jak tam chcesz.
Czekaliśmy, gdy w końcu przyszedł lekarz powiedział
- Pani Violetcie nic nie jest. Po prostu straciła przytomność.
- Doktorze, czy mogę się z nią zobaczyć.
- Tak oczywiście. Sala 34. To tu za rogiem.
- Dziękuję.
* Violetta – Szpital *
Obudziłam się w szpitalu. Co?! Co ja tu robię? Nagle do sali
wszedł Leòn. Ucieszyłam się, że jest tu ze mną.
- Leòn, co ja tu robię?
- Nie pamiętasz?
- Nie.
- Zobaczyłaś piłkę dziecka na ulicy, ale niestety nie zauważyłaś
nadjeżdżającego samochodu.
- Leòn cieszę się, że jesteś tu ze mną.
- A ja się cieszę, że nic ci nie jest.
- Cieszę się, że ciebie mam.
- Pytałem się doktora kiedy możesz wyjść.
- I co? Kiedy?
- Dziś popołudniu.
- Jak się cieszę.
Nagle Maxi zaczął kiwać głową w moim kierunku. Leòn przecząco
pokręcił głową. O co mu może chodzić? Nieważne. Pewnie mi później powie.
Leżałam wtulona w Leòna gdy zasnęłam. Obudziłam się z nim u boku o 16.00.
Zapytałam się go
- Czy mogę już wyjść z szpitala?
- Tak – powiedział, a ja wzięłam go za rękę. Poprowadził mnie do
parku. Usiedliśmy na ławce. Miał strasznie smutną minę. Widziałam, że chce mi
coś powiedzieć, ale nie wie jak zacząć, więc mu trochę pomogłam (chyba)
- Leòn co się stało?
- Violetto – to, że powiedział do mnie pełnym imieniem nie
wróżyło nic dobrego – muszę powiedzieć ci coś ważnego. Nie możemy się więcej
spotykać.
- Ale dla czego?
- Zrozum ja… ja… ja cię nie kocham.
Co on mnie nie kocha?! Jak to?! Jeszcze dziś rano coś takiego, a
teraz „nie kocham”?!
- Byłem z tobą, bo się założyłem. Nie kocham cię i nigdy nie
kochałem.
***
Obudziłam się z krzykiem. Na szczęście to był sen. Mam nadzieję,
że się nie sprawdzi. Spojrzałam na niego. Chyba go obudziłam.
- Viola, co się stało?
- Miałam potworny sen. Czy ty jesteś ze mną dla zakładu?
- Skąd ci to przyszło do głowy? Ja cię kocham i nigdy nie przestanę.
- Leòn, ale czy na pewno mnie kochasz? Chcę mieć pewność, że
cokolwiek by się nie stało zawsze będziemy razem.
- Jeżeli mi nie wierzysz mogę powtarzać to do końca świata.
Kocham cię i nigdy nie przestanę. Kocham cię i nigdy nie przestanę. Kocham cię
i nigdy nie…
Nie mogłam tego dłużej słuchać. Pocałowałam go. Wieżę mu, ufam i
też go kocham. Jest naj ważniejszą osobą mego życia. Kiedy skończyłam poszłam
się ubrać. Przyniosłam Leònowi parę ubrań taty i zabraliśmy się za próby.
Komentarze mile widziane. Kocham was wszystkich <3
Naprawdę świetny rozdział .
OdpowiedzUsuńNie mam za bardzo czasu , żeby komentować .
Więc przepraszam , że nie komentowałam poprzedniego rozdziału.
Za wygląd trzeba podziękować Canneli , bo ona ustawiła szablon .
Całuje :***
E.V.P
Ps. Dzięki za to u góry.
Canneli dziękuję. Tobie też.
UsuńBuziaczki :********
Kama
Oh dedkacja. Jak miło! 13 rozdział :) Jeszcze trochę i dojdziesz do momentu, że będziemy czekać na postu z powodu braku notatek :p
OdpowiedzUsuńCałuski
Zosienia :*****
Hej, to ja Pauline XD Teraz będe jak "Sierra"
OdpowiedzUsuńDedykacja dla mnie? Oh yeah!
Świetne <333
Czekam na next.
Kocham cię<33
OdpowiedzUsuńDziękuje ci za wszystko:)
Prawie się poryczałam, ale to już wiesz<33
Co do rozdziału to boski^^
Ja prawie zawału dostałam gdy Leon powiedział, że to był tylko zakład:D
Śliczny wygląd bloga, bardzo mi się podoba;)
Czekam na next^^
Buziaki:***