Rozdział 14
„Próby, próby i jeszcze raz próby”
* Leòn – Dom Violetty *
Dziwne, że Violetta mówiła o zakładzie. Przed chwilą miałem sen,
że byłem z nią dla zakładu. Czy to możliwe, że przyśnił się nam ten sam sen? No
nie ważne. Violetta wróciła przebrana z ubraniami dla mnie. Przebrałem się i
zacząłem ją uczyć układu na przesłuchanie. Ciągle się potykała, a ja ciągle ją
łapałem. Sądzę, że chodzi o ten sen, bo była ciągle jakaś smutna. Nie by mi coś
przeszkadzało w tym, że ją łapię, ale myślałem, że to prosty układ. Zmieniłem
taktykę. Wziąłem Violę za ręce i tańczyłem z nią. Udało się. Nie dość, że się
nauczyła to i uśmiechnęła. Jeszcze parę razy tak tańczyliśmy, a potem ona sama.
Nauczyła się w trymiga. Ćwiczyliśmy chyba do 16.00. Potem ćwiczyliśmy grę na
pianinie. Z tym było łatwiej. Grała „En mi Mundo”. Przepięknie na nim gra.
Nieważne. Ważne, że się nauczyła. Potem zaczęła śpiewać. Jak ona może to przed
wszystkimi ukrywać? To grzech ukrywać przed światem taki talent. Skończyła grać
około 19.00. Była zmęczona widziałem to. Ale to wszystko robię dla jej dobra.
Chcę by się dostała do Studia i była tam razem ze mną. Widziałem jak położyła
się na łóżku. Usiadłem obok niej i pogłaskałem ją po głowie.
- Próby, próby i jeszcze raz próby. Mam dość.
- Oj przestań. Musisz ćwiczyć by dostać się do Studia. Ty wiesz
ile ja ćwiczyłem.
- Nie, nie wiem – mówiąc to usiadła obok mnie. Zauważyłem
ciekawość w jej oczach.
- Cały tydzień. Non stop. Bez przerwy.
- Ta jasne.
- Nie żartuję. Możesz się zapytać mojego taty lub mamy. Nie
mogli ze mną wytrzymać.
Violetta zaczęła się śmiać. Kocham jej uśmiech. Potem położyła
mi rękę na głowie i rozczochrała moją fryzurę.
- Ej układałem ją całe 5 sekund.
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne. Może jakiś film.
- Znów horror?
- Jak bardzo chcesz?
- Bardzo, bardzo.
- Nie widzę byś chciał.
Po tych słowach pocałowałem Violettę. Ona się uśmiechnęła i
wzięła pudło z filmami. Znów wybrałem horror. Było tak jak wczoraj. Tylko, że
dzisiaj w między czasie przyszedł ojciec Violi. Ale nam nie przeszkadzał. Film
skończył się o 22.00. Tak jak wczoraj położyłem się z Violettą. Znów na mnie
zasnęła. Nie by mi coś przeszkadzało. W sumie to, że razem śpimy to mi nawet
odpowiada. Następnego dnia rano Violeta wstała pierwsza. Obudziła mnie z samego
rana. Zapytałem się jej
- Co się stało? Pali się czy co?
- Nie, nie pali. Tylko pomyślałam, że może pójdziemy na spacer
lub do kina.
- A ty co wolisz?
- Kino i tym razem ja wybieram film.
- Dobrze niech ci będzie.
- Ej!
- No co?
- Nie chcę byś szedł tam z fochem lub dla tego, że cię zmuszam.
- Ale ja chcę iść z tobą do kina i na spacer, i do restauracji,
i na piknik, i na plażę, i… gdziekolwiek zechcesz. Ważne, że będę tam z tobą i
spędzimy razem czas.
- Oooooooooo.
- Cooooooooo?
- To takie słodkie.
- Cieszę się.
- I ty też jesteś słodki.
- No nie mów tak, bo się jeszcze rozpłaczę.
- Prędzej chyba ja się rozpłaczę, że mam najwspanialszego
chłopaka pod słońcem. I dla tego, że go kocham naj mocniej na świecie i że mam
do niego zaufanie, i że mam u niego wsparcie, i że on mnie zawsze pocieszy, i
że mogę mu powiedzieć wszystko, i że jest kochany, i że… i że… i jest tak
wspaniały, że brakuje mi słów. Kocham cię Leòn i nic tego nie zmieni. Zawsze
chcę być przy tobie i zawsze chcę cię nosić w sercu i byś był ze mną do końca
moich dni.
Ona jest taka kochana i urocza. Jak można się w niej nie
zakochać. Właśnie muszę się mieć na baczności by nikt mi jej nie odebrał. Ale
ja jej ufam. Wiem, że ona nie byłaby zdolna do czegoś takiego. Przynajmniej mam
nadzieję. Ale po jej wyznaniu sądzę, że będziemy razem aż do końca, życia.
Popatrzyłem jej w oczy. Chyba serio się popłakała. Przytuliłem, więc ją i
powiedziałem
- Ja też cię kocham i też ci ufam. Wszystko bym zrobił dla nas.
Nie ma takiej rzeczy, która by stała nam na przeszkodzie do bycia razem. Kocham
cię naj mocniej na świecie i nigdy przenigdy nikt i nic nas nie rozdzieli.
Widziałem jej uśmiech, ten uśmiech, który mi się śni od czterech
dni. Od tych najpiękniejszych dni w moim życiu. Mimo, że nie jest tak jak
dawniej jestem szczęśliwy, że jest jak jest. Popatrzyłem jeszcze chwilę na jej
uśmiech i pocałowałem ją. Mam to o czym marzyłem całe życie – miłość mojego
życia.
- I co idziemy do tego kina? – zapytałem po chwili czułości.
- OK. Ale zaraz nie mieliśmy, to znaczy ja nie miałam ćwiczyć?
- Nie musisz już ćwiczyć. Jutro wyjdzie ci to idealnie.
- Mam taką nadzieję.
- Jestem o tym przekonany.
Dziękuję z góry za wszystkie komentarze.
Boski:)
OdpowiedzUsuńTo było takie słodkie<33
Dziękuje za dedykację:)
Kolejny raz dzięki tobie mam bananka na twarzy;D
Czekam na next^^
Buziaki:***
Świetny rozdziałek .
OdpowiedzUsuńPrzepraszam , że tak króciutko .
Całuje :***
E.V.P