czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 14

DEDYKACJA dla Kasi Verdas za pomoc i za wsparcie i za to, że po prostu jest, dla Sierry, która jest i mnie wspiera, dla E.V.P, której dziękuję za komentarze (tak jak wszystkim dziewczynom) i nie gniewam się na to, że nie skomentowałaś poprzedniego posta (Rozdział 12) i oczywiście Zosi (ANONIM) za to, że jest i, że mogę na nią liczyć tak samo jak na wszystkie dziewczyny. Kocham was i dziękuję za wszystko.

Rozdział 14
„Próby, próby i jeszcze raz próby”

* Leòn – Dom Violetty *

Dziwne, że Violetta mówiła o zakładzie. Przed chwilą miałem sen, że byłem z nią dla zakładu. Czy to możliwe, że przyśnił się nam ten sam sen? No nie ważne. Violetta wróciła przebrana z ubraniami dla mnie. Przebrałem się i zacząłem ją uczyć układu na przesłuchanie. Ciągle się potykała, a ja ciągle ją łapałem. Sądzę, że chodzi o ten sen, bo była ciągle jakaś smutna. Nie by mi coś przeszkadzało w tym, że ją łapię, ale myślałem, że to prosty układ. Zmieniłem taktykę. Wziąłem Violę za ręce i tańczyłem z nią. Udało się. Nie dość, że się nauczyła to i uśmiechnęła. Jeszcze parę razy tak tańczyliśmy, a potem ona sama. Nauczyła się w trymiga. Ćwiczyliśmy chyba do 16.00. Potem ćwiczyliśmy grę na pianinie. Z tym było łatwiej. Grała „En mi Mundo”. Przepięknie na nim gra. Nieważne. Ważne, że się nauczyła. Potem zaczęła śpiewać. Jak ona może to przed wszystkimi ukrywać? To grzech ukrywać przed światem taki talent. Skończyła grać około 19.00. Była zmęczona widziałem to. Ale to wszystko robię dla jej dobra. Chcę by się dostała do Studia i była tam razem ze mną. Widziałem jak położyła się na łóżku. Usiadłem obok niej i pogłaskałem ją po głowie.
- Próby, próby i jeszcze raz próby. Mam dość.
- Oj przestań. Musisz ćwiczyć by dostać się do Studia. Ty wiesz ile ja ćwiczyłem.
- Nie, nie wiem – mówiąc to usiadła obok mnie. Zauważyłem ciekawość w jej oczach.
- Cały tydzień. Non stop. Bez przerwy.
- Ta jasne.
- Nie żartuję. Możesz się zapytać mojego taty lub mamy. Nie mogli ze mną wytrzymać.
Violetta zaczęła się śmiać. Kocham jej uśmiech. Potem położyła mi rękę na głowie i rozczochrała moją fryzurę.
- Ej układałem ją całe 5 sekund.
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne. Może jakiś film.
- Znów horror?
- Jak bardzo chcesz?
- Bardzo, bardzo.
- Nie widzę byś chciał.
Po tych słowach pocałowałem Violettę. Ona się uśmiechnęła i wzięła pudło z filmami. Znów wybrałem horror. Było tak jak wczoraj. Tylko, że dzisiaj w między czasie przyszedł ojciec Violi. Ale nam nie przeszkadzał. Film skończył się o 22.00. Tak jak wczoraj położyłem się z Violettą. Znów na mnie zasnęła. Nie by mi coś przeszkadzało. W sumie to, że razem śpimy to mi nawet odpowiada. Następnego dnia rano Violeta wstała pierwsza. Obudziła mnie z samego rana. Zapytałem się jej
- Co się stało? Pali się czy co?
- Nie, nie pali. Tylko pomyślałam, że może pójdziemy na spacer lub do kina.
- A ty co wolisz?
- Kino i tym razem ja wybieram film.
- Dobrze niech ci będzie.
- Ej!
- No co?
- Nie chcę byś szedł tam z fochem lub dla tego, że cię zmuszam.
- Ale ja chcę iść z tobą do kina i na spacer, i do restauracji, i na piknik, i na plażę, i… gdziekolwiek zechcesz. Ważne, że będę tam z tobą i spędzimy razem czas.
- Oooooooooo.
- Cooooooooo?
- To takie słodkie.
- Cieszę się.
- I ty też jesteś słodki.
- No nie mów tak, bo się jeszcze rozpłaczę.
- Prędzej chyba ja się rozpłaczę, że mam najwspanialszego chłopaka pod słońcem. I dla tego, że go kocham naj mocniej na świecie i że mam do niego zaufanie, i że mam u niego wsparcie, i że on mnie zawsze pocieszy, i że mogę mu powiedzieć wszystko, i że jest kochany, i że… i że… i jest tak wspaniały, że brakuje mi słów. Kocham cię Leòn i nic tego nie zmieni. Zawsze chcę być przy tobie i zawsze chcę cię nosić w sercu i byś był ze mną do końca moich dni.
Ona jest taka kochana i urocza. Jak można się w niej nie zakochać. Właśnie muszę się mieć na baczności by nikt mi jej nie odebrał. Ale ja jej ufam. Wiem, że ona nie byłaby zdolna do czegoś takiego. Przynajmniej mam nadzieję. Ale po jej wyznaniu sądzę, że będziemy razem aż do końca, życia. Popatrzyłem jej w oczy. Chyba serio się popłakała. Przytuliłem, więc ją i powiedziałem
- Ja też cię kocham i też ci ufam. Wszystko bym zrobił dla nas. Nie ma takiej rzeczy, która by stała nam na przeszkodzie do bycia razem. Kocham cię naj mocniej na świecie i nigdy przenigdy nikt i nic nas nie rozdzieli.
Widziałem jej uśmiech, ten uśmiech, który mi się śni od czterech dni. Od tych najpiękniejszych dni w moim życiu. Mimo, że nie jest tak jak dawniej jestem szczęśliwy, że jest jak jest. Popatrzyłem jeszcze chwilę na jej uśmiech i pocałowałem ją. Mam to o czym marzyłem całe życie – miłość mojego życia.
- I co idziemy do tego kina? – zapytałem po chwili czułości.
- OK. Ale zaraz nie mieliśmy, to znaczy ja nie miałam ćwiczyć?
- Nie musisz już ćwiczyć. Jutro wyjdzie ci to idealnie.
- Mam taką nadzieję.

- Jestem o tym przekonany.

Dziękuję z góry za wszystkie komentarze. 

2 komentarze:

  1. Boski:)
    To było takie słodkie<33
    Dziękuje za dedykację:)
    Kolejny raz dzięki tobie mam bananka na twarzy;D
    Czekam na next^^
    Buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdziałek .
    Przepraszam , że tak króciutko .

    Całuje :***

    E.V.P

    OdpowiedzUsuń