Rozdział 9
„A to jest moja dziewczyna Violetta.”
* Violetta - Dom Violetty *
Rano gdy
tylko wstałam spojrzałam na parapet i przypomniało mi się, że też coś dla
mojego najwspanialszego chłopaka mam. Wzięłam pudełeczko i pobiegłam do pokoju,
w którym spał Leòn. Usiadłam na brzegu łóżka i pocałowałam go w policzek. On
się obudził i pocałował mnie lecz w usta (dziewiąty…). Zarumieniłam się i
wręczyłam mu pudełeczko.
- Może nie
jest to tak wspaniałe jak twoje prezenty ale się starałam.
Otworzył
pudełko i znalazł tam niebieską kostkę do gitary po jednej stronie z napisem
Leòn, a po drugiej Violetta. On tylko się uśmiechną bo wiedział, że mi też
zależy na naszym związku. Gdy skończył się przyglądać prezentowi położył rękę
na moim policzku i powiedział
-
Dziękuję. Teraz już wiem, że zależy ci na mnie tak jak mi zależy na tobie – i
przytulił mnie.
- Kocham
cię i nic tego nie zmieni – wyszeptałam mu do ucha.
Po chwili
namiętności dałam mu ubrania mojego ojca (kupił sobie nowe ale za małe) i
zeszliśmy na śniadanie.
* Leòn –
Dom Violetty *
Przypomniałem
sobie, że muszę iść do Studio i o głosie Violi i o naborze do Studia. Połączyłem
w głowie te trzy wątki i przed wyjściem powiedziałem do mojej dziewczyny
-
Słyszałem wczoraj jak śpiewasz i zastanawiałem się czy może nie chciałabyś
chodzić ze mną do Studia?
- Bardzo
chętnie ale mój ojciec na pewno się nie zgodzi.
- Zostaw
to mnie – powiedziałem z nutką pewności siebie.
* Violetta
– Dom Violetty *
Leòn poszedł
rozmawiać z Germanem w jego gabinecie. Po piętnastu minutach wyszedł, a za nim
mój ojciec i powiedział
- Leòn
postawił mi wiele argumentów dla czego powinnaś chodzić do tej szkoły. Więc po
przemyśleniu tego wszystkiego stwierdzam iż możesz do niej chodzić.
Strasznie
się ucieszyłam i uściskałam po kolei ojca i Leòna. Ubrałam bluzę i wyszłam
razem z moim chłopakiem (jak ja uwielbiam to mówić). Gdy straciliśmy mój dom z
oczu złapałam go za rękę. Szliśmy przez park. Leòn prowadził mnie do Studio. Zaciągnął
mnie na ławkę, na której się pierwszy raz całowaliśmy. On przytulił się do mnie.
Po chwili ktoś do nas podszedł.
- Cześć
Leòn. Nie przedstawisz mi swojej koleżanki?
- Cześć.
Tak. To jest Maxi mój kolega ze Studia.
- Cześć.
Miło cię poznać – powiedziałam nieśmiało.
- A to
jest moja dziewczyna Violetta.
- Cześć!
- Co tutaj
robisz? – zapytał się Leòn kolegi.
- Idę do
Studio.
- O my też.
Chodźmy, więc razem.
Leòn wziął
mnie za rękę i razem z Maxim poszliśmy do Studio. Już zaraz przy wejściu
zauważyły nas jakieś dwie dziewczyny.
- To to
jest twoja wybranka – powiedziały chórem po czym się zaśmiały.
-
Dziewczyny to jest Violetta. Kochanie to jest Franceska, a to Camila.
- Hej! –
powiedziałam speszona.
- O Leòn!
– przybiegła do nas jakaś blondynka. – Co to za dziewczyna?
- To jest
moja dziewczyna, Violetta. Violu to moja BYŁA – podkreślił to słowo bym była
pewna - dziewczyna Ludmiła.
- Co to
teraz się spotykasz z tą … tą… tą lamuską.
Nie mogłam
dłużej tego słuchać. Puściłam Leòna i pobiegłam jak najdalej od tej, jak jej
tam… Ludmiły.
* Leòn –
Studio 21 *
- Ludmiła
jak mogłaś coś takiego zrobić. Rozumiem mnie ale ty jej w ogóle nie znasz.
Jesteś po prostu idiotką i egoistką.
Musiałem
to powiedzieć. Od razu pobiegłem po Violettę. Gdzie ona może być? Już chyba
wiem. Poszedłem w stronę parku. Znalazłem ją. Siedziała na ławce smutna i
płakała. Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Ona wtuliła się we mnie. Chciałem
ją pocieszyć więc powiedziałem
- Viola
nie masz się co martwić tą pusta blondynką. Jesteś piękna i utalentowana. Żadne
słowa tego nie zmienią. I nie zmienią tego co do ciebie czuję i nigdy nie
zmienią.
Pocałowałem
ją (dziesiąty…). Potem się do mnie przytuliła. Gdy skończyła uśmiechnęła się.
Wiedziałem, że to poskutkuje.
Wiem krótki i beznadziejny, ale mam nadzieję, że moim czytelnikom się podoba. Pozdrowienia dla wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz