Rozdział 10
„Leòn, ja nie
jestem pewna czy się nadaję.”
* Violetta
– Park *
Cieszę
się, że Leòn po mnie przyszedł. On potrafi mnie pocieszyć. Nie wiem co bym bez
niego zrobiła. Jest taki kochany. Wstał i złapał mnie za rękę po czym pociągnął
mnie do Studio. Spotkaliśmy Fran, Cami i Maxiego.
- Nie
zwracaj, uwagi na Ludmiłę. Ona jest tylko pustą, wymalowaną, blondynką. Myśli,
że jest najlepsza na święcie ale tak wcale nie jest – pocieszała mnie Cami.
-
Słyszałaś nie masz się czym martwić – Leòn znów mi poprawiał humor. Jest
naprawdę kochany.
Potem
przytulił mnie i poszliśmy zapisać mnie na listę kandydujących do Studio.
Spojrzałam na kartkę. Masa osób była tam zapisana. Powiedziałam do Leòna
- Słuchaj
mogę jeszcze chwile się zastanowić?
- Jasne
tylko pamiętaj, najlepiej zapisać się dzisiaj, bo potem nie będzie czasu na
przygotowania.
- Ok.
-
Violetta?! Czy to naprawdę ty?! – krzyczała do mnie wysoka kobieta. – To ja
twoja ciocia Angie. Siostra twojej mamy pamiętasz?
-
Naprawdę? Angie to ty?
- Tak.
Strasznie się za tobą stęskniłam.
- Ja za
tobą też.
- Przez
twojego ojca nie widziałyśmy się przez 12 lat.
- Nadal
mam mu to za złe.
- Co poznałaś już parę osób ze Studio?
- Tak. Już
poznałam Leòna, Fran, Cami, Maxiego i Ludmiłę.
- Aha. Co przyszłaś
się zapisać do Studio?
- Tak on
mnie namówił – powiedziałam wskazując na mojego chłopaka (nie mogłam się
powstrzymać). – Ale chcę się jeszcze zastanowić.
- Ok.
Rozumiem.
Nagle
zabrzmiał dzwonek.
- Violu,
muszę lecieć na zajęcia. Spotkamy się później?
- Tak. Ja
zostanę z moją ciocią.
- Ok. Mam
nadzieję, że zostawiam cię w dobrych rękach.
- Leòn,
leć na zajęcia! – krzyknęła Angie.
- Dobrze,
dobrze – powiedział i pocałował mnie w policzek po czym poszedł.
- Czy coś
mnie ominęło? – zapytała się moja ciocia.
- Całe 12
lat mojego życia. Włącznie z ostatnimi dwoma dniami.
- Właśnie!
Miałam was wczoraj odwiedzić, ale coś mi wypadło to dam ci to teraz.
Wszystkiego najlepszego – powiedziała Angie wręczając mi pudełeczko.
-
Dziękuję! – powiedziałam i uściskałam ciocię.
- Violu
muszę prowadzić zajęcia. Chcesz pójść ze mną?
- Jasne!
Całe 45
minut spędziłam w Sali z moja ciocią i jej utalentowanymi uczniami. Nie dorównuję
im nawet w ¼. Są naprawdę genialni. Gdy wyszłam z sali spotkałam Leòna.
- I jak?
Podoba ci się tu?
- Tak
bardzo. Ale…
- Jakie ale?
- Leòn, ja
nie jestem pewna czy ja się nadaję?
-
Oczywiście, że tak.
- Ale ja
uczniom Studia nie dorównuję nawet w ¼ ich talentu.
- Też się
tu uczę i też cię słyszałem i wcale tak nie twierdzę. Chodź pokaże ci coś – i
zaciągnął mnie do tablicy. Wziął długopis w rękę i napisał moje imię i nazwisko
na kratce.
- Teraz
już nie ma odwrotu.
- A jak
się nie dostanę?
- Nie myśl
o tym, bo jesteś naprawdę utalentowana. I taką cię kocham nawet gdybyś się nie
dostała. Ale jestem na 100% pewny, że się dostaniesz.
Nie mogłam
się powstrzymać i przytuliłam się mocno do Leòna.
-
Przestań, bo mnie udusisz.
- Oj
przestań już marudzić. A może po prostu nie lubisz jak się do ciebie przytulam,
hym?
- Ja wcale
tego nie powiedziałem.
- Mam taką
nadzieję.
- Ale
pomyślałem – powiedział tak bym nie słyszała. Coś mu się nie udało. Dzisiaj mu
odpuszczę.
- Pójdziemy
do „Resto”?
- Jak mogę
ci odmówić?
* Leòn –
Resto Band *
Poszliśmy
z Violą do „Resto”. Zamówiliśmy koktajle. Violetta chyba się nad czymś
zastanawiała, bo trochę posmutniała.
- Co masz
taką skwaszoną minę?
- Boje się
przesłuchania. A co jeśli się nie dostanę, co jeśli nie jestem dość
utalentowana by chodzić do Studio.
- Nie
martw się tym na zapas. Przesłuchanie dopiero w poniedziałek. Mamy dwa dni do
prób. Na pewno dasz sobie radę.
- Leòn,
ale nie tylko to mnie trapi.
- Jest coś
jeszcze?
- Leòn, ja
nie jestem pewna czy się nadaję.
- Nadaję
na co?
Jak myślicie na co się nie nadaję? A może na bycie kim się nie nadaję? Ups! Za dużo już powiedziałam. Piszcie w komentarzach co może trapić Violettę. Może komuś uda się trafić. Powodzenia i pozdrawiam.
Na co?!
OdpowiedzUsuń