wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 10 część 1

Rozdział 10
„Leòn, ja nie jestem pewna czy się nadaję.”
* Violetta – Park *

Cieszę się, że Leòn po mnie przyszedł. On potrafi mnie pocieszyć. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Jest taki kochany. Wstał i złapał mnie za rękę po czym pociągnął mnie do Studio. Spotkaliśmy Fran, Cami i Maxiego.
- Nie zwracaj, uwagi na Ludmiłę. Ona jest tylko pustą, wymalowaną, blondynką. Myśli, że jest najlepsza na święcie ale tak wcale nie jest – pocieszała mnie Cami.
- Słyszałaś nie masz się czym martwić – Leòn znów mi poprawiał humor. Jest naprawdę kochany.
Potem przytulił mnie i poszliśmy zapisać mnie na listę kandydujących do Studio. Spojrzałam na kartkę. Masa osób była tam zapisana. Powiedziałam do Leòna
- Słuchaj mogę jeszcze chwile się zastanowić?
- Jasne tylko pamiętaj, najlepiej zapisać się dzisiaj, bo potem nie będzie czasu na przygotowania.
- Ok.
- Violetta?! Czy to naprawdę ty?! – krzyczała do mnie wysoka kobieta. – To ja twoja ciocia Angie. Siostra twojej mamy pamiętasz?
- Naprawdę? Angie to ty?
- Tak. Strasznie się za tobą stęskniłam.
- Ja za tobą też.
- Przez twojego ojca nie widziałyśmy się przez 12 lat.
- Nadal mam mu to za złe.
 - Co poznałaś już parę osób ze Studio?
- Tak. Już poznałam Leòna, Fran, Cami, Maxiego i Ludmiłę.
- Aha. Co przyszłaś się zapisać do Studio?
- Tak on mnie namówił – powiedziałam wskazując na mojego chłopaka (nie mogłam się powstrzymać). – Ale chcę się jeszcze zastanowić.
- Ok. Rozumiem.
Nagle zabrzmiał dzwonek.
- Violu, muszę lecieć na zajęcia. Spotkamy się później?
- Tak. Ja zostanę z moją ciocią.
- Ok. Mam nadzieję, że zostawiam cię w dobrych rękach.
- Leòn, leć na zajęcia! – krzyknęła Angie.
- Dobrze, dobrze – powiedział i pocałował mnie w policzek po czym poszedł.
- Czy coś mnie ominęło? – zapytała się moja ciocia.
- Całe 12 lat mojego życia. Włącznie z ostatnimi dwoma dniami.

- Właśnie! Miałam was wczoraj odwiedzić, ale coś mi wypadło to dam ci to teraz. Wszystkiego najlepszego – powiedziała Angie wręczając mi pudełeczko.
Było w nim zdjęcie moje wraz z mamą.
- Dziękuję! – powiedziałam i uściskałam ciocię.
- Violu muszę prowadzić zajęcia. Chcesz pójść ze mną?
- Jasne!
Całe 45 minut spędziłam w Sali z moja ciocią i jej utalentowanymi uczniami. Nie dorównuję im nawet w ¼. Są naprawdę genialni. Gdy wyszłam z sali spotkałam Leòna.
- I jak? Podoba ci się tu?
- Tak bardzo. Ale…
- Jakie ale?
- Leòn, ja nie jestem pewna czy ja się nadaję?
- Oczywiście, że tak.
- Ale ja uczniom Studia nie dorównuję nawet w ¼ ich talentu.
- Też się tu uczę i też cię słyszałem i wcale tak nie twierdzę. Chodź pokaże ci coś – i zaciągnął mnie do tablicy. Wziął długopis w rękę i napisał moje imię i nazwisko na kratce.
- Teraz już nie ma odwrotu.
- A jak się nie dostanę?
- Nie myśl o tym, bo jesteś naprawdę utalentowana. I taką cię kocham nawet gdybyś się nie dostała. Ale jestem na 100% pewny, że się dostaniesz.
Nie mogłam się powstrzymać i przytuliłam się mocno do Leòna.
- Przestań, bo mnie udusisz.
- Oj przestań już marudzić. A może po prostu nie lubisz jak się do ciebie przytulam, hym?
- Ja wcale tego nie powiedziałem.
- Mam taką nadzieję.
- Ale pomyślałem – powiedział tak bym nie słyszała. Coś mu się nie udało. Dzisiaj mu odpuszczę.
- Pójdziemy do „Resto”?
- Jak mogę ci odmówić?

* Leòn – Resto Band *

Poszliśmy z Violą do „Resto”. Zamówiliśmy koktajle. Violetta chyba się nad czymś zastanawiała, bo trochę posmutniała.
- Co masz taką skwaszoną minę?
- Boje się przesłuchania. A co jeśli się nie dostanę, co jeśli nie jestem dość utalentowana by chodzić do Studio.
- Nie martw się tym na zapas. Przesłuchanie dopiero w poniedziałek. Mamy dwa dni do prób. Na pewno dasz sobie radę.
- Leòn, ale nie tylko to mnie trapi.
- Jest coś jeszcze?
- Leòn, ja nie jestem pewna czy się nadaję.
- Nadaję na co?

Jak myślicie na co się nie nadaję? A może na bycie kim się nie nadaję? Ups! Za dużo już powiedziałam. Piszcie w komentarzach co może trapić Violettę. Może komuś uda się trafić. Powodzenia i pozdrawiam.


1 komentarz: